niedziela, 28 października 2012

Rodzinna niedziela

Ernesto zapowiedzial nam jakis czas temu ze w niedzielę jesteśmy zaproszone razem z nim i jego rodzina na urodziny do wujka. Do brata taty na lunch. Bylismy po sobotniej imprezie ale na 12 miałyśmy sie pozbierać. Zapytalam sie przed wyjście czy mamy sie ubrać elegancko ale powiedzial ze nie nie. Jego siostra była w jeansach wiec spoko. Wyszliśmy z domu o 13.30 bo siostra spala dlugo bo byla po imprezie. Przejechalismy pol miasta i w ladnym domu spotkalismy jakies 50 ludzi z czego polowa byla w garniturach i eleganckich sukniach a druga w jeansach i totalnie nie elegancko. Po chwili wyszla dziewczyna ubrana w biała suknię prawie jak do slubu w mega dlugich tipsach i w mega wysokich obcasach w których totalnie nie umiała chodzić. Okazalo sie ze to jednak nie urodziny wujka a 15 urodziny kuzynki ale nie wszyscy goscie o tym wiedzieli. Jak to mozliwe? Nie wiem ale widocznie możliwe.
Dlaczego 15 urodziny i sukienka i wielka impreza? Bo w Peru najwazniejszymi urodzinami sa 15 urodziny ale tylko dla dziewcząt. Chłopcy nigdy nie maja wielkiej imprezy urodzinowej. Jeśli ktos kiedyś ogladal amerykanskie 'sweet 16' to wlasnie w Peru tak wygkadaja 15 urodziny bogatych dziewczyn. Ernesto pokazywal mi kiedys zdjecia z imprezy swojej kuzynki w klubie gdzie było 400 ludzi. Nasza impreza byla na szczescie mniejsza i w domu. Ale nawet psy mialy różowe sukienki.
Impreza byla na tarasie z baldachimem ale na stolach tylko szklanki i sztućce. Siedzielismy chyba poltorej godziny zanim dostalismy obiad. Podawali jedynie male przekaski, koreczki, kanapeczki. Byla długa sesja zdjeciowa z solenizantka, toast, ogromny tort. Na obiad podali przystawke i ryz z miesem i salatka ziemniaczana. Zdjec nie robilam bo i tak juz duzo uwagi zwracalysmy. No i potem w sumie trochę nudno było... jak to na rodzinnych imprezkach więc wybraliśmy się na spacer po okolicy. A okolica ładna, bogata, nowe samochody, ogrodzone domy, baardzo bogato.
Ale i tak najlepsze impreza była po spacerze! Wróciliśmy a tam tańce na całego. Wujkowie, ciotki, kuzyni, kuzynki. I co? Salsa! Cumbia! Omg... tylko się modliłam żeby mnie jakiś wujek nie porwał do tańca. Oczywiście rodzinka docinała biednemu Ernesto która z nas to jego dziewczyna, skoro przyszedł z dwoma. :) Więc zabawnie było :D

W drodze do domu zdecydowaliśmy że oglądniemy wieczorem jakiś film. On line? Nie... Ernesto poszedł do 'sklepu' i za 2 sole każdy kupił 3 pirackie kopie filmów... a co tam! Welcome to Peru!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz