W końcu mam jakiś gości! Tyle musiałam czekać żeby ktoś mnie odwiedził w tym moim pięknym mieście... Pewnie wszyscy się rzucą jak już będzie mega gorąco. Ala Hania obiecała i przyleciała. Byli najpierw w Barcelonie a potem u mnie w Walencji. I spędziliśmy wesołe kilka dni, zwiedzając, jedząc, pijąc, imprezując ;)
W końcu udało mi się wejść na wieżę katedry bo już się długo wybierałam, byliśmy też obowiązkowo na plaży bo akurat był ciepły dzień, gotowaliśmy różne cuda - świeżego tuńczyka, krewetki, yuka i grzebienie kogutów... bleeee! Adam miał szalone pomysły.
Jemy coś podobnego do kaszanki...
Dzwon na wieży
Widoki na miasto z wieży
Skok na plaży!
Market i orchata
Orchata con fartones
Tyńczyk
Grzebienie....
Ciągle gdzieś tańczą...
Z Anny tarasu nocą
poniedziałek, 27 stycznia 2014
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Życie jak w Madrycie
Madryt był jednym z ważniejszych miejsc do odwiedzenia na mojej mapie. Planowałam pojechać tam na wiosnę jak już będzie cieplej bo tam to prawie jak teraz w Polsce :) Ale nadarzyła się okazja że odwołali mi sobotnie lekcje i miałam wolny weekend. Więc na szybko napisałam do koleżanki w Madrycie czy mogę wpaść na dwie noce. Odpisała że jasne, załatwiłam blablacar (15 euro) i w piątek po zajęciach już byłam w drodze do podobno najwyżej położonej stolicy Europy. Czasu na przygotowanie się co zwiedzać za bardzo nie miałam ale Elisa powiedziała że spoko wszystko mi pokaże.
Madryt przywitał mnie trochę deszczowo i zimno ale była nadzieja że w sobotę nie będzie tak źle. Spotkałam się z Elisą o 11 i tak aż do 20 chodziłyśmy po mieście. Zaczęłyśmy od ogromnych Ogrodów Retiro przez centrum Plaza Mayor, , La Latina, Plaza del Sol pod Zamek Królewski i Katedrę. Wszystko niby w Madrycie jest jakoś tak blisko siebie ale i tak się nachodziłyśmy co jakiś czas wstępując na małe tapas i wino :) Nie miałam czasu ani ochoty za bardzo na muzea ale podobno do Prado trzeba wejść. To ogromna galeria która na szczęście w weekendy wieczorami jest za darmo więc przeszłyśmy kawałek ale jak dla mnie bez szału...obrazy :)
Na drugi dzień już nie zostało tak dużo. Wszystko co najważniejsze zaliczyłyśmy. Rano w niedziele planowałam pójść na wielki bazar Rastro z meblami, zwierzętami itp. Co prawda nie planowałam zakupów ale podobno sam bazar warto zobaczyć ale że w sobotę trochę zabalowałyśmy (żeby poczuć choć trochę życia nocnego Madrytu) to w niedziele na bazar nie wstałam...Muszę wrócić do Madrytu koniecznie!
Niedziela upłynęła na spacerze po dzielnicy Malasana która jest porównywana z Londyńskim Camden Town. Pełno tam małych knajpek i restauracyjek gdzie znowu pojadłyśmy dobrych rzeczy :)
Pogoda się w sumie udała w sobotę wieczorem trochę popadało i czasem w ciągu dnia jakaś mżawka ale zawsze w końcu wyszło słońce. W niedziele wieczorem już byłam w drodze do mojej ciepłej Walencji... :)
Mmm... Nachosy!
Plaza de la Cibeles
El Parque del Buen Retiro
Palacio de Cristal
Palacio de Velazquez
Centro de Arte Reina Sofia
Ogród Botaniczny
Museo del Prado
Tapas!
Widać polskie 'cześć' ?
Plaza del Sol
Plaza Mayor
Mercado de San Miguel
Katedra
Pałac Królewski
Lodowisko na Plaza de Espania
Temple de Debod
La Latina
Empanadas!
Widok z 9 piętra
Madryt przywitał mnie trochę deszczowo i zimno ale była nadzieja że w sobotę nie będzie tak źle. Spotkałam się z Elisą o 11 i tak aż do 20 chodziłyśmy po mieście. Zaczęłyśmy od ogromnych Ogrodów Retiro przez centrum Plaza Mayor, , La Latina, Plaza del Sol pod Zamek Królewski i Katedrę. Wszystko niby w Madrycie jest jakoś tak blisko siebie ale i tak się nachodziłyśmy co jakiś czas wstępując na małe tapas i wino :) Nie miałam czasu ani ochoty za bardzo na muzea ale podobno do Prado trzeba wejść. To ogromna galeria która na szczęście w weekendy wieczorami jest za darmo więc przeszłyśmy kawałek ale jak dla mnie bez szału...obrazy :)
Na drugi dzień już nie zostało tak dużo. Wszystko co najważniejsze zaliczyłyśmy. Rano w niedziele planowałam pójść na wielki bazar Rastro z meblami, zwierzętami itp. Co prawda nie planowałam zakupów ale podobno sam bazar warto zobaczyć ale że w sobotę trochę zabalowałyśmy (żeby poczuć choć trochę życia nocnego Madrytu) to w niedziele na bazar nie wstałam...Muszę wrócić do Madrytu koniecznie!
Niedziela upłynęła na spacerze po dzielnicy Malasana która jest porównywana z Londyńskim Camden Town. Pełno tam małych knajpek i restauracyjek gdzie znowu pojadłyśmy dobrych rzeczy :)
Pogoda się w sumie udała w sobotę wieczorem trochę popadało i czasem w ciągu dnia jakaś mżawka ale zawsze w końcu wyszło słońce. W niedziele wieczorem już byłam w drodze do mojej ciepłej Walencji... :)
Mmm... Nachosy!
Plaza de la Cibeles
El Parque del Buen Retiro
Palacio de Cristal
Palacio de Velazquez
Centro de Arte Reina Sofia
Ogród Botaniczny
Museo del Prado
Tapas!
Widać polskie 'cześć' ?
Plaza del Sol
Plaza Mayor
Mercado de San Miguel
Katedra
Pałac Królewski
Lodowisko na Plaza de Espania
Temple de Debod
La Latina
Empanadas!
Widok z 9 piętra
Subskrybuj:
Posty (Atom)