niedziela, 21 października 2012

Obiecana plaża

Przez cały ostatni tydzień albo nawet dwa moi peruwiańczycy mieli egzaminy i na prawdę im współczułam bo mają tego w cholerę i trochę. Egzaminy mają 4 razy w roku. Co pół roku końcowe a w między czasie takie jakby w połowie semestru. I teraz właśnie były te w połowie semestru. I siedzą przez dwa tygodnie i się uczą bo egzaminów mają dużo. Ernesto studiuje organizację produkcji (takie tłumaczenie znalazłam ale nie wiem czy to to: industrial engineering...) więc ogólnie dużo się uczył czasem sam, czasem z kolegami. Ale obiecał mi że jak już skończy egzaminy to pojedziemy na plażę! Nie tak żeby się opalać, bo lato jeszcze przed nami ale na półwysep. No to pojechaliśmy! Pogoda nam się udała piękna cieplutko było. W ogóle już się coraz cieplej zaczyna robić tzn od 20 w górę (pozdrowienia dla Madzi :*) i słońce coraz częściej wychodzi. 

La Punta czyli półwysep gdzie pojechaliśmy jest bardzo niedaleko bo jakieś 20 min autobusem. Zaproponowałam żebyśmy poszli piechotą ale Ernesto powiedział NIE! Ale czemu? Zobaczysz... 
Pomiędzy naszą dzielnicą a La Punta jest jeszcze jedna dzielnica do której nocą nie wjeżdżają nawet autobusy bo jest dużo napadów albo wsiada ktoś do autobusu i żąda pieniędzy od kierowcy w zamian za możliwość przejechania. Na pierwszy rzut oka nie widać nic szczególnego ale jak się spojrzy w głąb uliczek koło których przejeżdżaliśmy to jest tam 'inaczej'. Przejeżdżaliśmy też przez duży uliczny market gdzie szweda się pełno bezpańskich psów, dużo ludzi śpi na ulicy... Ernesto mówił że 'do środka' czyli w uliczki pomiędzy domami nie można wchodzić... Jest bardzo dużo napadów, ludzie mają broń... Oczywiście chciałam porobić zdjęcia, przynajmniej z autobusu ale nie, nie... Ale wyglądało to niesamowicie. Totalnie inaczej niż dzielnica z której przyjechaliśmy a już w ogóle inaczej niż La Punta gdzie mogliśmy normalnie pospacerować.

Mieszkam w Limie dwa tygodnie, ale szybko musiałam się nauczyć pewnych rzeczy. Np. że torba zawsze musi być z przodu jak się idzie po ulicy, że wszystkie banknoty które się dostaje trzeba zawsze sprawdzić czy nie są podrobione, że zawsze jak wsiadam do samochodu blokuję drzwi od środka a torebkę najlepiej położyć pod nogi, nie na kolana, że w taksówce blokuje się drzwi od środka ale też uchyla się okno bo np taksówkarz może coś rozpylić w samochodzie, że telefonu raczej w autobusie nie wyciągamy, że jeśli jadę taksówką to dobrze żeby ktoś wiedział że np za 15 min powinnam być w domu, że jeśli na przejściu zapala się zielone światło to jeszcze chwilę trzeba poczekać albo sprawdzić czy jakiś wariat nie przejeżdża na 'pomarańczowym' (a zdarza się często)... Takie małe rzeczy a jak ważne...


                           Różowa torebka pasuje wszystkim:D




                               Wiało strasznie!
                                         Kraby!



                                         Proszę jak pięknie :)




1 komentarz:

  1. dzięki za pozdrowienia :D ja tu umieram z zimna :((( i z tęsknoty za latem (a przynajmniej wiosną). tryb marudzenia pełną parą!!!

    OdpowiedzUsuń