piątek, 30 września 2016

San Fernando czy Kadyks?

Po tygodniowych mini wakacjach w Barcelonie i Walencji musiałam jechać na południe żeby od poniedziałku zacząć pracę. Na szczęście poniedziałek i wtorek to spotkania i przygotowanie a lekcje zaczynały się w czwartek.

Dla mnie te pierwsze dni to też czas na znalezienie mieszkania co okazało się bardziej skomplikowane niż się spodziewałam. Będę pracować w San Fernando czyli w mieście oddalonym jakieś 8 km od Kadyksu. I skoro jest mniejsze i mniej popularne to stwierdziłam że na pewno będzie tam taniej i bliżej do pracy a do Kadyksu zawsze mogę podskoczyć. Niestety (a może i stety) okazało się że wcale nie jest taniej, do pracy z centrum musiałabym dojechać rower albo iść 30 min a poza tym miasteczko niby ładne ale chyba trochę małe i nie za wiele się dzieje.

Dlatego pojechałam zobaczyć jak tam Kadyks wygląda... i zostałam. Razem z nową koleżanką z pracy która też szukała mieszkania wynajęłyśmy bardzo ładne mieszkanie, z widokiem na ocean w połowie drogi między starą częścią Kadyksu a San Fernando... Do pracy dojeżdżam 10 min autobusem a na plaże mam jakieś 5 metrów... ;) Chyba nie mogło się udać lepiej.

15 września zaczęłam pracę w szkole językowej i uczę dzieci i nastolatków (7-16 lat) codziennie popołudniu/ wieczorem. Do pracy mam najwcześniej na 15.30 i zawsze kończę o 21.00. Inny rytm dnia ale da się przyzwyczaić i wykorzystać taki czas pracy (o ile się czasami wcześniej wstanie). Szkoła jest dość duża i myślę że będzie mi się tam dobrze pracować.

Wrzesień minął na organizowaniu się powoli, poszukiwaniu zumby, otwieraniu konta w banku (w Hiszpanii trzeba mieć trochę cierpliwości), drobnych zakupach do mieszkania, przyzwyczajaniu się znowu do uczenia, poznawaniu uczniów, korzystaniu z ostatnich dni na plaży itp. Był też czas na jakieś małe wycieczki już, zobaczyłam trochę Kadyksu w dzień i w nocy ale lista miejsc jest bardzo długa.

San Fernando

 Centrum San Fernando 

 Czas siesty - nikogo na ulicy 



 Tory i przystanki kolejki która nigdy nie powstała 


Kadyks

 Stare miasto - Kadyks 


 Katedra 
 Widok na miasto z jednego z brzegów 
 Pasuje tu ;) 

 Grilowany tuńczyk na lunch 

 Widok z innej strony 

 Nie widać ale wieje 

 Pełno małych i większych placów 
 Przygotowuję się do szkoły 
 Plaża przed moim mieszkaniem 

 Widok z salonu 

Widok z balkonu 
 La Caleta w niedziele - plaża w centrum starego miasta 
 Podobno ostatni tak gorący weekend 

 Jeden z zameczków 



 Molo 

 Wszyscy tu maja takie krzesełka z parasolami doczepionymi 
 Dobranoc - dopiero koło 8 robi się chłodno 
 Zachody widzę tylko w weekendy 
 Widok na Kadyks z drogi 

niedziela, 25 września 2016

Vejer - białe miasteczko

Vejer de la frontera to kolejne (już drugie) białe miasteczko które udało mi się zobaczyć. Jest mniejsze niż Arcos i niby podobne ale niby inne. Znajduje się 190m nad poziomem morza więc prowadzi do niego kręta droga pod górę ale za to widoki są piękne i podobno w dobre dni można zobaczyć Maroko. 

Miasteczko jest całe białe, pełne wąskich uliczek w których łatwo się zgubić, ma kilka Marokańskich restauracji, mały plac który jest centrum miasteczka i... tyle ;) Piękne miejsce na spacer i na jedno dniową wycieczkę - ale jako że jest na wzgórzu, chodzi się ciągle pod górę i w dół i w górę i w dół.


 Biało jest

 Wszystko białe 


 Wąskie uliczki 










 Stary kościół 

 Plaza de España
 Dawny strój kobiet w miasteczku 
 Pamiątki 
 Kolorowa fontanna 

 Ja! 




 Takie widoki 

 Ciągle góra dół i góra dół