niedziela, 21 października 2012

Najdłuższe urodziny w życiu!

Wow! Napiszę na początku, że baaaardzo baaaardzo dziękuję za wszystkie miłe życzenia urodzinowe! Bardzo dużo z nich kończyło się dopiską "Czytam bloga! Jest super! Pisz dalej!". Wow to na prawdę bardzo miłe... Nie wiedziałam że aż tak dużo ludzi czyta. I że się podoba:) Dużo życzeń dotyczyło Peru więc chyba na prawdę będę miała niesamowity czas tu, jeśli życzenia się spełnią...I w ogóle nie spodziewałam się AŻ TYLU! życzeń urodzinowych... niesamowite to było ale to pewnie wszystko dlatego że były to najdłuższe urodziny jakie kiedykolwiek miałam! Haha! aż 31 godzin! i naprawdę takie były bo pierwsze życzenia dostałam już w czwartek po 17.00 (czyli w Polsce wybiła 24.00, 19 października), (dzięki :#)

Żeby poświętować Polskie urodziny poszliśmy do kina. Fajnie, bo film z napisami więc jedni czytają po hiszpańsku a inni (ja :D) słuchają po angielsku. A kino jak kino, wygodne siedzenia były, i oglądaliśmy Taken 2. I prawie by się dzień skończył ale leżąc w łóżku o 24.00 w czwartek dostałam niespodziankę! Od Ernesto i kilku innych znajomych którzy po północy zaśpiewali mi sto lat i przynieśli mini tort z wbitymi zapałkami :D so nice! Jako, że większość znajomych miała jeszcze egzaminy w sobotę. Zaplanowaliśmy że poświętujemy w sobotę a nie w piątek. A w piątek w kilka osób pojechaliśmy do Barranco na urodzinowego drinka i tort:D

Barranco to dzielnica Limy gdzie wieczorem tętni życie nocne, jest pełno restauracji, pubów, klubów, dyskotek i w ogóle jest przepiękne! Trochę jak Włochy... Muszę się tam wybrać w dzień ale nocą mnie zachwyciło!

Na sobotę mieliśmy już od dawna w planach polską kolację. Dużo było rozmów z Gośka, z mamą moją, mamą Goski co by tu ugotować. Jako że obie jesteśmy sieroty i żadna nie przywiozła za bardzo nic z Polski to coś trzeba było zrobić z produktów peruwiańskich. Chciałyśmy zrobić bigos! Ale... kapusta kiszona? Hmm... no chyba nie... więc odpadło. Drugim pomysłem były pierogi ale u mnie je się pierogi z mięsem, kapustą, grzybami, cebulą  a u Gośki ruskie (z ziemniakami i serem białym). Postanowiłyśmy że zrobimy i takie i takie ale to też nie było takie łatwe. Z ruskimi był problem bo nie ma tu sera białego takie niesłonego a z moimi nie byłoby problemu gdyby nie to że nikt nie ma maszynki do mielenia mięsa... ach! Wszyscy szukali maszynki u ciotek babć i sąsiadek ale nie ma... miksera też nie bardzo.. ale był blender! no więc czemu nie zmielić wszystkiego w blenerze;] Dobrze że nastawiłyśmy się na 'całodzienne' gotowanie bo w życiu byśmy tego nie zrobiły na 19.00.

Najpierw poszłam z Danielą na zakupy, ja chciałam do supermarketu ale ona powiedziała że na'osiedlowym targu' jest dużo taniej (i pewnie tak jest). Targ... masakra... tzn wiszące dookoła kurczaki, kawałki krowy, świni, ryby, owoce, warzywa... zdjęć nie ma bo ręce pełne były siatek bo na każdym stoisku kupowało się co innego (ale kiedyś tam wrócę zrobić zdjęcia). Tu opłaca się mięso, to są najlepsze owoce, tu mąka... itp..
Najzabawniej było przy ziemniakach:
Daniela: 'Jakie potrzebujesz ziemniaki?'
Ja: 'No takie normalne...'
Daniela: nie odpowiedziała tylko wywróciła oczy do góry i zaczęła rozmawiać z panią sprzedającą jakieś 100 różnych rodzajów ziemniaków...
Ale w końcu ziemniaki były jak dla mnie 'normalne':)
Ser biały niby był ale słony... U nas wiem że babcia nam kiedyś dawała taki ser kozi... to coś takiego było. Cebuli też raczej takiej normalnej nie ma tylko czerwona wszędzie, taka ostra. Ale koniec końców kupiłyśmy wszystko potrzebne i ruszyłyśmy do Gośki do mieszkania gotować. Było bardzo wesoło bo przyrządów kuchenny miałyśmy w ilościach minimalnych więc dużo czasu minęło zanim wszystko ugotowałyśmy, wymieszałyśmy, zmieliłyśmy (w blenderze), ale farsz wyszedł bardzo dobry, szczególnie ten do ruskich bo ten mięsny z powodu braku maszynki nie był do końca taki jak miał być ale w smaku pycha! Ulepiłyśmy ponad 70 pierogów z kilograma mąki... zajęło nam to duuużo czasu ale efekt był super! Ugotowane czekały o 19.00 na gości i jak widać na zdjęciu peruwiańczycy zajadali się smażonymi na boczku pierogami :D I powiedzieli że pycha! A my byłyśmy wykończone... A to jeszcze nie było koniec bo po kilku drinkach Pisco Sour i po kilku szotach Cherry Picso jechaliśmy do Barranco na imprezę!

Co do dyskoteki... to jedyne co mogę napisać to: ach!! jak oni tańczą...

Więc urodziny trwały jeszcze dłużej bo od czwartku od 17.00 do soboty późnych godzin nocnych....

                             Pierwsze peruwiańskie życzenia.
                          Świętujemy w piątek
                                              Sto lat Joanna!
                            Widok z Barranco na Miraflores
                          I w drugą stronę
                     Barranco pięknie oświetlone
                           


                            Picarones - bardzo popularne i bardzo slodkie
                                           Gloria.

                                 Rozgniatamy ziemniaki
                                                Daniela rozgniata ser
                                           Mieszamy
                                       Pełne byłyśmy po tym gotowaniu!
                                       Ale było ciężko!
                                       Wyrabiamy ciasto (na szklanym stole)
                                          Szklaneczka na kółeczka.
                                           Piękne pierogi!!
                                                     Gotujemy!
                                                 i smażymy!
                                       Peruwiańczycy lubią pierogi!
                                                     Przed imprezą
                                           Party! Party!

4 komentarze:

  1. Asia jesteście genialne z tymi pierogami.
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aska jestes super z tymi opisami.
    Chyba ostatnie zyczenia na urodziny z Dortmundu duzo szczescia i radosci jestesmy dumni z ciebie. Trzymaj sie B.F.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz my jestesmy w kolejce do zyczen urodzinowych dlatego zyczymy dalej duzo niezwykle ciekawych opisow i przezyc, myslimy ze wyrastasz na profesjonalna reporterke, a te pierogi to chyba sami bysmy skosztowali.
    Pozdrowienia
    I.R.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo! :-)

    OdpowiedzUsuń