czwartek, 27 grudnia 2012

Święta i po świętach

Noc wigilijną spędziliśmy u Andrea gdzie czekało nas jeszcze świąteczne śniadanie. Gorąca czekolada!!! Bardzo ważna tradycji w Peru. Każdy peruwiańczyk jak myśli o świętach to myśli o gorącej czekoladzie. Mimo że sami się z tego śmieją bo kto pije gorąca czekoladę w lecie przy 20 stopniach ale taka tradycja i tyle. Więc rano mama nagotowła cały gar gorącej czekolady i było śniadanie na słodko z panetonem i ciastem a kto chciał to jeszcze oczywiście indyk.

Dzień mieliśmy bardzo zaplanowany. Przed świętami przylecieli rodzice Leah z Usa na tydzień i Leah zaprosiła nas na lunch w drugi dzień świat. Oczywiście na indyka bo w wielu zakładach pracy pracownicy dostają na święta indyka albo talon na ileś kilogramów indyka. Oczywiście w Euroidiomas indyka nie dają ale Leah w pracy dostała więc coś z nim trzeba było zrobić. Upiekli indyka z pysznym sosem, Leah ulubione danie czyli makaron z serem,zrobili sałatke, purre ziemniaczane, oczywiście ryż, Leah zrobiła deser z masła orzechowego i jeszcze były moje ciastka i nasze wspaniałe pierogi które amerykanom bardzo smakowały. Bardzo dobry peruwiansko- amerykańsko - polski obiad.

A na wieczór jeszcze jedno spotkanie. Goska ma w Limie znajomego księdza salezjana (tzn chyba mama Goski ale Gośka się z nim spotkała) i ten ksiądz powiedział że w święta organizują spotkanie dla polaków mieszkających w Limie i mszę i jeśli mamy ochotę to możemy się wybrać. Więc już dawno postanowiliśmy że idziemy. Zawsze to jacyś swoi :-) O 18 była msza i oczywiście zaciągnęli nas cztery do chórku w pierwszym rzędzie. Nigdy się tyle kolęd nie naśpiewałam. Niestety msza była po hiszpańsku bo z tego co się potem dowiedziałam to Ci księża studiowali po hiszpańsku więc nie umieją odprawiać mszy po polsku. Ale kolędy były po polsku. Było trochę ludzi raczej starszych. My byłyśmy prawdopodobnie najmłodsze. Po mszy było spotkanie. Było dużo ciastek, paneton, kanapki z pasztetem i ogórkiem kiszonym, sałatka warzywna, nasze pierogi, dużo wina i polska wódka. Posiedziałyśmy, pojadłyśmy, poznałyśmy trochę ludzi. Większość to pary polsko peruwianskie. Ksiądz chodził i częstował whisky. Bardzo fajnie było. Mamy nowe kontakty w razie czego. Ksiądz mówił że w razie gdybyśmy miały problemy z wiza to może nam pomóc załatwić wizę religijna (haha) i byśmy były w Peru jako misjonarki (misjonarka jeszcze nigdy nie byłam) ale problem że wtedy nie możemy normalnie pracować. Więc w sumie to odpada...

I tak skończyły się święta. Środa czwartek do pracy bo uczniowie mają egzaminy na koniec cyklu i w czwartek w nocy ruszamy na wycieczkę! :-)

                                          Słodkie śniadanie
Gorąca czekolada
                                                         Paneton
                                          Lunch z Leah
                                  Z amerykańskimi rodzicami
                                          Indyk, makaron, pierogi, ziemniaki....
                                           Indyk po raz kolejny
Po raz ostatni w takim składzie
                                    Kolacja u salezjanów
                                       Spotkanie po polsku

                                      Pasztet i ogórek kiszony!
                                     Sałatka warzywna
                                                    Wódka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz