piątek, 29 stycznia 2016

Wesele w Indiach - dzień drugi

Drugi dzień wesela niestety rozpoczął się o 6 rano. (Poszliśmy spać koło 3 poprzedniej nocy) Musiałyśmy wstać i przygotować się na ślub indyjski który zaczynał się o 7 rano. A nie było to niestety takie proste bo każdy gość wesela dostać takie samo sari (dla dziewczyn) i taka śmieszna spódnica (dla chłopców). O ile chłopcy jakoś to tam przewiązali i gotowe to ubranie sari nie jest takie łatwe. Przyszły do hotelu specjalnie zamówione panie które nam to sari pomogły ubrać. Niestety pań było mało, dziewczyn do ubrania dużo a sari się wcale tak łatwo nie chciało ładnie układać. W końcu się na ślub spóźniliśmy ale spoko w końcu wieczorem będzie drugi (nepalski). A dlaczego ten indyjski był tak wcześnie? Bo tak pan astrolog przepowiedział - ten dzień, ta godzina będzie dla tej pary młodej (według ich horoskopów) najlepsza i będą żyli długo i szczęśliwie. No więc nie ma wyjścia... 7 rano to 7 rano....

W końcu jednak spóźnieni ale dotarliśmy (nie wszyscy goście tam byli, niektórzy ledwo poszli spać więc nawet nie próbowali wstawać ).Ale nie wyglądało jakby się ktoś tym przejmował. Ceremonia wyglądała ciekawie ale nie do końca rozumieliśmy co się tam dzieje, były śmieszne ozdoby, dużo kwiatów, owoce i kolor czerwony. Po ceremonii czas na zdjęcia, występy i w końcu śniadanie.

Zostaliśmy tam aż do wczesnego obiadu który był serwowany w tradycyjny stylu południowych Indii na liściach bananowca. Kelnerzy chodzili i każdy dokładał coś na nasz zielony talerz i trzeba było się zastanowić jak to wszystko zjeść. Okazało się że jest to bardzo proste - używamy tylko prawej ręki. Smacznego!


Ubierają mnie w sari
Indyjski ślub się zaczyna
Mama pan młodego i mama panny młodej


Pan młody czeka na przyszłą żonę 

Różne rytuały  
Błogosławieństwo 
Rodzina pana młodego
Było miejsce i dla nas
Występy 


Goście goście 
Takie słodkie dziecko 
Więcej występów



Śniadanie nad basenem

Lunch na liściu bananowca 

Jemy rękami 
Jedziemy do hotelu odpoczywać 

Po lunchu w końcu był czas na odpoczynek i na drzemkę oraz oczywiście na przebranie się bo czekała nas 4, ostatnia już impreza - ślub nepalski. Spotykaliśmy się koło 5 wystrojeni w kolorowe ubrania ale na rozpoczęcie imprezy trzeba było trochę poczekać. Na szczęście był bar i bufet z przekąskami.

Impreza rozpoczęła się jak zaszło słońce i był to chyba najpiękniejszy ślub jaki widziałam. Siedzieliśmy sobie spokojnie przed czerwonym ołtarzem ozdobionym kwiatami i czekaliśmy aż w końcu coś się zacznie. Ale przyszedł kolega i mówi: "Chodźcie musicie być w paradzie pana młodego!". Hmm? Parada? Okazało się że pan młody jedzie powoli samochodem przed którym gra orkiestra, aż do ołtarza. Orkiestra poruszy się tylko jeśli dostanie kasę i tańce. Tańczą dziewczyny, tańczą chłopcy, gra głośna muzyka, leje się alkohol - pan młody nadjeżdża! Kiedy pan młody był już przy ołtarzu, zaczęła grać powolna, romantyczna muzyka bo wtedy z drugiej strony nadchodziła druga parada z idącą pod baldachimem z kwiatów panna młoda.

Jak już para młoda była na ołtarzu, zaczęła się ponad godzinna (podobno czasem nawet trwa 4 godziny) ceremonia z wieloma rytuałami które ciężko było zrozumieć. Para młoda owinięta była białą szatą, na środku było małe ognisko do którego ciągle dosypywano jakieś proszki i które para młoda musiała okrążać kilka razy, odbywało się też mycie nóg pary młodej przez wszystkich członków najbliższej rodziny. W końcu były fajerwerki i po dwóch ślubach w końcu byli małżeństwem w jego - indyjskie kulturze i w jej - nepalskiej.

Po ślubie para młoda po raz kolejny, poszła się przebrać a goście zostali zaproszeni na kolacje. Tym razem (na szczęście) było inne jedzenie niż indyjskie (indyjskie jedzenie jest wyśmienite ale po całym tygodniu już trochę czekałam na coś innego, poza tym jest to strasznie ciężki jedzenie). Kolacja składała się z przeróżnych międzynarodowych dań które były robione na miejscu (makarony, risotta, sushi, chińskie pierogi, etc), ogromnego bufetu ze słodkościami i oczywiście otwartego baru.

Para młoda wystrojona w ostatnie stroje wyszła na scenę żeby pokroić ogromny tort i był to też czas na zdjęcia i na wręczanie prezentów. Co do prezentów to zazwyczaj daje się pieniądze i złoto. Ale jak pytaliśmy pary młodej przed weselem to często nie oczekuje się prezentów od znajomych którzy przyjechali z daleka - pieniądze na prezent wydaliśmy na bilet żeby na wesele przyjechać.

Po kolacji przenieśliśmy się na ostatnią  pod-imprezę - dyskotekę żeby spalić trochę kalorii. Nie trwała ona jednak długo bo w końcu każdy już wybawił się wczoraj. I to by było na tyle. Następnego dnia po śniadaniu wymeldowaliśmy się z hotelu i zostały nam ostatnie dwa dni w Indiach.


Kieszeń na telefon - indian style 
Przed ślubem 
Panna młoda 
My z panem młodym 
Wejście pana młodego 

Szaleństwo 


Poważny i skupiony 
Muzyka na żywo 
Wejście panny młodej

Ołtarz gotowy 
Zaczynają się rytuały 
Para młoda okryta białą szatą
Błogosławieństwo 
I gotowe!! 
Po dwóch ślubach
Para młoda świeżo po ślubie 
Idziemy na ostatnią imprezę 
Scena dla młodych 
Udało nam się zrobić z kolegą zdjęcie! 
Stoły zastawione 
Ostatnia kolacja 

Ostatnie wejście świeżo po ślubie 
Tort 

Czas na zdjęcia 

Ostatnie zdjęcie i dobranoc 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz