niedziela, 24 stycznia 2016

Jaipur - Indie po raz pierwszy

Już chyba dawno nie byłam aż tak podekscytowana wyjazdem gdzieś. Podekscytowana i trochę wystraszona. Nawet mi się rok temu nie śniło że pojadę do Indii. Mimo że na krótko i że nie sama to i tak jednak Indie zawsze mnie przerażały trochę i jakoś nie ciągnęło mnie tam aż tak bardzo. Tajlandia jest brudna a w Indiach podobno jeszcze gorzej... i te krowy... serio będą chodzić po ulicy ? i że jedzenia na ulicy nie powinnam jeść ? a w Tajlandii jem i żyje! ale będą się na mnie patrzeć bo jestem biała? przecież tam dużo turystów... ciągle ktoś jest albo był albo jedzie do Indii... a ruch uliczny to nie może być gorszy niż w Tajlandii... na pewno się nie da! aaaa i zimno ma być! zimno w Indiach ? jak to 10 stopni w Indiach ? nie możliwe....

Możliwe.... wszystko okazało się być możliwe.... nawet 6 noga krowa jest możliwa....
W Delhi wylądowaliśmy z Pawłem (polak, kolega z Bangkoku) w sobotę o 7 wieczorem po 4 godzinnym locie z Bangkoku. Już w samolocie pełnym Hindusów było śmiesznie. Kolejka do toalety na pół samolotu, ciągle zamawianie napoi i przekąsek było aż niemożliwe. Ale dolecieliśmy, oddaliśmy odciski wszystkich palców (tydzień wcześniej aplikowaliśmy o wizę gdzie pytano nas o rodziców, dziadków, kraje w których byliśmy przez ostatnie 10 lat i w ogóle o wszystko, gorzej niż do Ameryki ale po zapłaceniu 50 dolarów następnego dnia wiza już była) i mieliśmy 30 dniowa wizę do Indii. Na lotnisku czekał na nas kierowca które będzie nas woził przez następne 5 dni. Chłopak od jednej z koleżanek z Bangkoku ma agencje turystyczna w Delhi i załatwił nam taką 5 dniowa wycieczkę z kierowcą i hotelami. Przez to że mamy mało czasu i nigdy w Indiach nie byliśmy to była to najlepsza opcja dla nas. Tak więc kierowca czekał i od razu ruszyliśmy w 5 godzinna podróż do Jaipur - różowego miasta. 5 godzinna droga w nocy w Indiach nie należała do najprzyjemniejszych. Mimo że nasz kierowca jest na prawdę dobry to ciągle hamowanie, jazda slalomem i ciągły, ale to ciągły dźwięk klaksonu były wyczerpujące. W dodatku było zimno.  Już wysiadając z samolotu dało się odczuć takie zimne powietrze, a jak zatrzymaliśmy się coś zjeść kolo 11 w nocy to już było strasznie zimno. Na szczęście mają ogrzewanie w samochodzie. I z tego co widać to tylko w samochodzie...
Dotarliśmy kolo 2 w nocy do hotelu w Jaipur i szybko się przekonaliśmy ze w pokoju nie ma ogrzewania. Jest klimatyzacja i na pilocie nawet wyskakuje 31 stopni ale to chyba w snach. Jakkolwiek próbowaliśmy zawsze leciało zimne powietrze. Ale był internet i koce. Pozawijani i ubrani poszliśmy spać. Następnego dnia od 9 czekało nas zwiedzanie! :) aaaaa ciepłej wody też nie było.... a nie był to zły hotel.

Śniadanie było dobre, głównie chleb indyjski z różnymi warzywami, jajka, owoce i kawa. Pogoda też zapowiadała się piękna mimo że rano było dość chłodno bo słońce jeszcze tak mocno nie grzało. Pan kierowca zjawił się prawie punktualnie i ruszyliśmy zwiedzać Jaipur.

Pierwszym przystankiem był Zamek Amber - piękny, ogromny fort zbudowany na wzgórzu kilka kilometrów od Jaipur. Mogliśmy tam wjechać na słoniu ale zdecydowaliśmy że spacer jest bardziej w naszym stylu. Po drodze zaczepiali nas ludzie ciągle próbujący nam coś sprzedać, żebracy siedzący na schodach i dzieci ale mi najbardziej podobały się kolorowe słonie. Widok z góry pałacu i sam pałac też były piękne tak więc spędziliśmy tam 2 godziny spacerując i robiąc zdjęcia.

Po pałacu pojechaliśmy zobaczyć zatopiony w jeziorze pałac do którego niestety nie można było wejść ale wokół na ulicy jak to w Indiach dużo się działo. Ja zachwyciłam się widokiem wielbłądów które stały na ulicy robiąc za atrakcję turystyczną.

Ostatnim przystankiem tego do południa było miejsce gdzie robi się ręcznie dywany. Niesamowite! Robienie dywanu trwa miesiące, żmudna, ciężka praca... oczywiście pan nas przekonywał że mimo że nie lubimy dywanów na podłodze to teraz bardzo modne jest wieszanie dywanów na ścianie. Hmm.. no jakoś nie w moim stylu. Było to też miejsce gdzie naturalnymi farbami barwi się materiał na pościele, narzuty itp. Robi się tak jakby pieczątki we wzorki.

Tyle zdjęć! Nos przyklejony do szyby cały czas a to dopiero pół dnia w Indiach!


Witamy!
Jeszcze na lotnisku
Wiza, paszport, bilet - gotowa!
Taka jestem bogata
Nasz pokój w Jaipur

Widok z balkonu

Śniadanie
Pierwsza krowa!!!!
Paweł i nasz hotel 
Zamek Amber - jeszcze z drogi 

 Wielki zamek 
 Gołębie jak wszędzie 

Widok na mur 
 Ogrody 
 Zakupy w drodze na zamek 
Ktoś chce się zważyć 


 Można wejść na zamek na słoniu 

Sklep z pamiątkami 

Kolorowe słonie 



Widok z zamku 





 Sekretne komnaty








 Pozuję 


Sesja zdjęciowa 

 Przysmaki z ulicy 
Wiatraczek



Dzieci z ulicy 
Orzeszki 
Indyjskie buciki 
Pamiątki
Pałac na wodzie 

Wielbłądy!! 




Ręcznie kolorowane płótna 
Pieczątki 
Ręcznie robiony dywan 

Nie kupiliśmy dywanu 
Śmietnisko na ulicy + krowy 
Ulice w Jaipur 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz