Przez to że mieliśmy mało czas bo tylko parę dni, plus cały czas kierowcę i samochód, nie było okazji za bardzo żeby pospacerować i 'zgubić się' w uliczkach w miastach Indii. Są tego plusy i minusy... minusem było że ulice te wyglądają niesamowicie, tam się wszystko dzieje w tym samym momencie, ludzie tam żyją na ulicy. Pracują, jedzą, śpią, myją się... wszystko! Jest to jak jakiś teatr, idziesz powoli i patrzysz na to wszystko wielkimi oczami bo jest to trochę nie do uwierzenia. Z drugiej jednak strony ja przynajmniej nie czuła się tam za bezpiecznie. Szczególnie właśnie w starej części Delhi. Wcześniej ludzie robili sobie z nami zdjęcia albo robili nam zdjęcia, uśmiechali się, wszędzie pełno turystów. Tutaj ludzie na ulicy byli biedni, bardzo biedni. Próbują nam coś sprzedać, zaczepiają, wyciągają ręce, biegają wszędzie dzieci czasami jedyne słowa jakie znają to 'One Dollar! One Dollar!'. Poza tym jest niesamowity syf, smród, szaro i ponuro. Takie coś niesamowitego pomieszane z ciągłym niedowierzaniem że ludzie tak tu mogą żyć.
Zdjęcia są moje i Pawła. Miały być w innym poście razem z innymi ale nie potrafię zdecydować które wyrzucić a które zostawić. Każde wydaje mi się ciekawe.
Rikszarze czekają na klientów
Wszystko się zmieści na motor
Ciągły chaos na ulicy
Środkiem ulicy
Pan tu dużo załadował
Gorące jedzenie
Koza w futrze sprzedaje w sklepie zoologicznym...
Targ
Oczywiście wszystko tu można kupić
Owoce wyglądają smacznie ale się nie skusiliśmy
Slumsy
Owoce i warzywa
Pan tu ma jakieś przekąski
Sklep z jakimiś mieszankami
Małpy
Różowe marchewki!
Pozowanie w rikszy
Czy to krowa?
Mała gimnastyczna tańczy na ulicy i zbiera pieniądze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz