Po śniadaniu w naszym hotelu przyjechał po nas mini van i razem z 12 innymi osobami między innymi z Niemiec, Kanady i Włoch ruszyliśmy w godzinna drogę do przystani nad jeziorem. Po drodze zatrzymaliśmy się na targu ale że śniadanie było duże to na nic się nie skusiłyśmy. Już sama droga nad jezioro było taka ładna... tak tu inaczej niż w Bangkoku, zielono, góry... trochę jak w domu.
Dojechaliśmy do przystani gdzie na szczęście nie było aż tak strasznie dużo ludzi i w miarę sprawnie zapakowaliśmy się do łódki. Myślałyśmy że mamy szczęście bo udało nam się usiąść z przodu więc spodziewałyśmy się najlepszych widoków. I widoki w sumie były piękne ale łódka tak szybko płynęła że strasznie wiało i chlapało. Po godzinie takiej jazdy byłyśmy prawie całe mokre, uratowani byli tylko ci którzy siedzieli w środku, bo po bokach też strasznie chlapało. No ale było ciepło i słonecznie więc jakoś to przebolałyśmy. Widoki były piękne! Piękne, czyste, ogromne jezioro z mnóstwem wystających z nich bardzo wysokich skał i gór. Na niektórych można było zobaczyć małpy. Popływaliśmy tak z godzinę i potem dotarliśmy do restauracji na lunch która mieściła się na wodzie, otoczona kilkunastoma domkami też na wodzie. To taki mały hotel gdzie można się zatrzymać na jedną noc na wodzie.
Można było popływać, poopalać się i popływać na kajakach z czego skorzystałyśmy. Potem był bardzo dobry lunch a w drodze powrotnej jeszcze jeden przystanek. Zatrzymywaliśmy się na krótki spacer po lesie który kończył się na przystani długich łódek bambusowych. Stamtąd łódka zabierała nas do jaskini gdzie bez latarek było całkowicie ciemno.
Było to piękna wycieczka! Jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam w Tajlandii poza plażami. Nawet nie wiedziałam że tak jest tak ładnie i nie jest to miejsce bardzo popularne wśród turystów szczególnie tych przyjeżdżających na 2 tygodnie. A szkoda.
Dojechaliśmy do przystani gdzie na szczęście nie było aż tak strasznie dużo ludzi i w miarę sprawnie zapakowaliśmy się do łódki. Myślałyśmy że mamy szczęście bo udało nam się usiąść z przodu więc spodziewałyśmy się najlepszych widoków. I widoki w sumie były piękne ale łódka tak szybko płynęła że strasznie wiało i chlapało. Po godzinie takiej jazdy byłyśmy prawie całe mokre, uratowani byli tylko ci którzy siedzieli w środku, bo po bokach też strasznie chlapało. No ale było ciepło i słonecznie więc jakoś to przebolałyśmy. Widoki były piękne! Piękne, czyste, ogromne jezioro z mnóstwem wystających z nich bardzo wysokich skał i gór. Na niektórych można było zobaczyć małpy. Popływaliśmy tak z godzinę i potem dotarliśmy do restauracji na lunch która mieściła się na wodzie, otoczona kilkunastoma domkami też na wodzie. To taki mały hotel gdzie można się zatrzymać na jedną noc na wodzie.
Można było popływać, poopalać się i popływać na kajakach z czego skorzystałyśmy. Potem był bardzo dobry lunch a w drodze powrotnej jeszcze jeden przystanek. Zatrzymywaliśmy się na krótki spacer po lesie który kończył się na przystani długich łódek bambusowych. Stamtąd łódka zabierała nas do jaskini gdzie bez latarek było całkowicie ciemno.
Było to piękna wycieczka! Jedno z piękniejszych miejsc jakie widziałam w Tajlandii poza plażami. Nawet nie wiedziałam że tak jest tak ładnie i nie jest to miejsce bardzo popularne wśród turystów szczególnie tych przyjeżdżających na 2 tygodnie. A szkoda.
Smażone banany
Warzywka
Chili komuś?
Nie mam pojęcia co to ale
nie wygląda zachęcająco
Słodkości kokosowe
Mega ananasy
Mięsko
Mini banany
Gotowane jajka
A może miotłę?
Pierwsze widoki na jezioro
Jedna z nich będzie naszą łódką
Gotowe do drogi
Widok na przystań z łódki
Już płyniemy
Takie widoki
My na łódce
Widać już domki
Widok z mojego kajaka
Tam daleko Preeti i Celine
Selfie
Płynę
Kąpiemy się
Rybka na lunch
Gotowe na spacer
Przystań łódek bambusowych
Długa łódka
W jaskini
Powrót przy zachodzie słońca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz