Długi weekend z okazji urodzin Króla spędziłam razem z Preeti i Celine w Parku Narodowym Khao Sok. Miejsce to niesamowicie mnie zaskoczyło - pozytywnie! Otoczony górami, z pięknymi widokami, z dobrym jedzeniem ogromny park w którego skład wchodzi też ogromne i piękne jezioro.
Pierwszy dzień to prawie cały dzień w drodze no jednak lot i potem dojazd trochę nam zajął a jak wiadomo w Tajlandii trzeba się trochę naczekać. Ale dotarłyśmy i późnym popołudniem był już tylko czas na zakwaterowanie, spacer po okolicy i kolację. Następnego dnia wybrałyśmy się na całodniową wycieczkę nad jezioro (ale o tym osobno).
Ostatniego dnia lot miałyśmy wieczorem więc rano był jeszcze czas na trekking po parku. Do większości miejsc dostęp jest tylko z przewodnikiem ale trochę można przejść samemu i tak też zrobiłyśmy. Gorąco było strasznie, na szczęście wysokie bambusowe drzewa dawały schronienie. Zrobiłyśmy sobie 8 kilometrowy spacer i po odpoczynku nad basenem już trzeba było się zbierać na lotnisko.
Przed wjazdem do parku
Dziewczyny przed naszym domkiem
Takie widoki!
Spacer po okolicy
Innych małp nie spotkałyśmy
Chwilę później lunęło
Główne wejście do parku
Jedna z restauracji
Za płytko na spływ na oponach
Nasz domek
Kolacja
Spacer po parku
W poszukiwaniu wodospadów
To chyba dobra droga...
Spacer z bambusami
Już na lotnisku - wracamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz