sobota, 18 kwietnia 2015

Nad rzeką Mekong

Jedną z atrakcji na południu Wietnamu jest rzeka Mekong. Główna rzeką tego kraju która zaczynając swój bieg w Chinach j płynąc przez w sumie 6 krajów uchodzi do morza właśnie w Wietnamie. Można sobie tam pojechać pewnie na kilka dni, zobaczyć jak ludzie żyją i skorzystać z wielu oferowanych tam atrakcji. A można też tak jak my wykupić wycieczkę z Sajgonu. Biura turystyczne są na każdym rogu w centrum miasta a wycieczki wyjeżdżają codziennie. Jest to jedna z najbardziej popularnych atrakcji.

Wycieczki są jedno dwu lub trzy dniowe i taka jak my wzięłyśmy czyli jedno dniowa kosztuje około 50 zł. Dojazd do miasteczka przy rzece to około 2 godziny zależy od korków. Tak więc dzień wcześniej sprawdzając kilka biur podróży kupiłyśmy jedną z wycieczek. Ceny są wszędzie mniej więcej takie same. Różnią się tym co podadzą nam tam na lunch. I tu jest śmieszna sprawa bo napiszą sobie kurczak/ryba/bufet a potem się okazuje że dostaje się ryż z warzywami... Nauczone doświadczeniem podróżowania trochę po Azji pytam czy kurczak czy ryba na pewno będzie. A pani mówi ze to zależy... Ale my chcemy rybę!  No dobrze pani mówi że można zamówić i że zapisze u będzie ryba. Taaa na pewno... my już tam znamy te ich na pewno.

Niestety wycieczka to wstawanie rano więc o 7.45 zaopatrzone w pyszne wietnamskie bagietki z mięsem, jakimiś warzywami i jajkiem (z listy 'musisz zjeść w Wietnamie') na śniadanie stawiłyśmy się pod biurem. Zebrała się cała wycieczka i ruszyliśmy, powoli, z jednym przystankiem w przydrożnej budzie z ohydną kawą. Ale dotarliśmy w końcu do czegoś co przypominało przystań na brudnej, błotnistej, brązowej rzece. Tam wsadzili nas do małej łódki i zawieźli do naszego pierwszego przystanku jakim była jedną z wysp na rzece. I od tej już tak nas wozili (łódkami) od jednej turystycznej atrakcji do drugiej, w każdej próbując nam coś sprzedać. Tak więc piliśmy herbatkę z miodem podjadając słodkie suszone banany, imbir i orzeszki, robiliśmy sobie zdjęcia z panią pszczelarką, oglądaliśmy na drzewach różne owoce, płynęliśmy małymi łodziami w strasznie zatłoczonym kanale, oglądaliśmy jak przygotowuje i pakuje się kokosowe cukierki, piliśmy kolejną dziwną herbatka tym razem zajadając się świeżymi owocami takimi jak ananasy,  banany, smocze owoce itp, słuchaliśmy piosenek wietnamskiego folkloru na żywo z muzyką (ostatnią piosenką było 'If you're happy and you know it clap your hands'... taki ten folklor międzynarodowy) i jedliśmy lunch który normalnie składał się z wieprzowiny lub tofu, ryżu i warzyw ale jako że my (Agata szczególnie) tak bardzo walczyłyśmy dzień wcześniej z panią w biurze ze chcemy zjeść rybę skoro w ofercie jest ryba to specjalnie na nasz stół wjechała piękna, upieczona,  świeża rybka. Jakie było nasze zdziwienie jak pan przewodnik opowiada o tej rybie, wszystkim pokazuje a potem stawia przed nami na stole informując nas że to specjalnie dla nas... Wolałyśmy nie patrzeć na wzrok innych ludzi. Ale trzeba przyznać że rybka była pyszna i warto się było kłócić ;)

Po ostatniej atrakcji cześć grupy zostawiła na dzień drugi swojej przygody a druga część czyli my też wracaliśmy do miasta. Ogólnie wycieczka była ok, zobaczyłyśmy rzekę, byli trochę atrakcji, no i rybka! ale łatwo można zauważyć że turystyka nad rzeką Mekong i niesamowite ilości ludzi jakie tam się przewijają mimo że na pewno dają pieniądze to nie są tam za mile widziane. Ktoś mi potem powiedział ze jestem rozpieszczona przez Tajlandię bo tam wszyscy się ciągle uśmiechają i są tacy przyjaźni i mili i może to prawda..  W Wietnamie tak nie jest. Może to tylko nasze odczucia ale ludzie tam na prawdę nie byli przyjaźni, ja nie oczekuję że wszyscy nas będą witać z otwartymi rękami 'wow jak super ze przyjechaliście! ' ale żeby mieć takie miny... Pani sprzedająca wodę wręcz wygląda na obrażona ze kupujesz od niej tę wodę (mimo że ciągle wola 'woda! woda! tanio! tanio! pani! pani!), pani na łódce (mimo że łódki były w cenie wycieczki) patrzy na ciebie mrożącym wzrokiem i tylko 'pieniądze, pieniądze, napiwek, napiwek dla mnie' i przeszywa nas wzrokiem jak niezdarnie próbujemy przeliczyć i ogarnąć ile to kasy jej dajemy. (Pani w końcu prawie wyrywa nam banknot z ręki). Ja rozumiem że ci ludzie żyją z turystyki ale jakoś w Tajlandii potrafią się uśmiechnąć i nie są tacy natarczywi. Wietnam nie zrobił na nas tego dnia zbyt dobrego wrażenia...Ale mam jeszcze kilka dni więc dam mu szansę, jak nie to tym lepiej będzie mi się wracało do Bangkoku.

Odpoczynek w podróży
 Wszyscy noszą kapelusze
 Pierwszy widok na rzekę


 Pływające domy


 Będzie z tego miód
 Herbatka i przysmaki

 Kieliszeczek komuś?









 Wyprawa łódkami



 Trochę tu ciasno












 Mini fabryka cukierków kokosowych





Taki lunch!
 Owoce i herbatka
Pani trochę przynudza...

2 komentarze:

  1. Taka wodka z wezem to sie Albinowi marzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musi przyjechać i wypijemy. Bo raczej mu jej nie przywiozę...;)

      Usuń