Jedną z głównych atrakcji naszych wakacji i w ogóle jedno z miejsce gdzie trzeba pojechać będąc w Tajlandii. Wiadomo że jest komercyjne, wiadomo że turyści i dużo ludzi i drogo ale wow!! Wykupiliśmy wycieczkę zorganizowaną która nas odebrała z hotelu i zawiozła do hotelu. Tak było najłatwiej i mieliśmy pewność że zobaczymy wszystko co jest do zobaczenia. Niestety trzeba było wstać wcześnie rano bo wyjazd z hotelu był o 7.30. Szalona jazda pickupem do portu a tam statek na Phi Phi.
Po prawie 2 godzinach zobaczyliśmy piękne góry na słynnej Koh Phi Phi. Już samo dopływanie tam robi wielkie wrażenie, płynie się koło wysokich szczytów wyłaniających się z wody, które wyglądają jakby nikt nie miał tam dostępu. Wysadzili nas przy porcie i przepakowali do małej łódki (słynnej, długiej łódki która można oglądać na każdej pocztówce z tajskich wysp) którą trzepało na wszystkie strony i która prawie się wywracała jak tylko mijała nas jakaś większa łódź. Ale płynęła! I okrążając cała wysepkę w końcu dopłynęliśmy do słynnej Maya Bay która opisana jest w książce Niebiańska Plaża i na której to podobno wylegiwał się sam Leonardo Di'Caprio kręcąc film o tym samym tytule.
Zatoka jest piękna, otoczona górami, z plaża z białym, drobnym piaskiem i... tłumem ludzi! Na szczęście teraz nie jest szczyt sezonu więc podobno może tam być więcej ludzi ale nie potrafię sobie tego wyobrazić. Pełno tam łódek małych i dużych, statków wycieczkowych, par Azjatów którzy znowu w tych samych ubraniach, z wynajętym fotografem przyjechali zrobić sobie to jedno perfekcyjne zdjęcie, na tej jednej wyjątkowej plaży, przy tych wyjątkowych łódkach, i innych turystów z całego świata którzy nurkują, strzelają selfie i próbują znaleźć skrawek piasku żeby się poopalać co nie jest zbytnio możliwe ponieważ nie ma tam parasoli a żar leje się z nieba. Mieliśmy tam godzinę czasu i jak dla mnie było to wystarczająco, zaliczone, zobaczone i tyle. Można sobie tylko wyobrazić jak pięknie tam kiedyś było jak nie było tam nikogo. Opisana w książce niebiańska plaża na prawdę mogła być niebiańska, przeźroczysta woda, biały piasek, piękna zatoka otoczona górami z małą szczelina żeby się do niej dostać. Na prawdę warto to zaliczyć!
Po zaliczeniu sesji zdjęciowych, nurkowaniu i spacerze popłynęliśmy z powrotem na Koh Phi Phi. Tam mieliśmy kilka godzin na zakupy które podobno się na tam nie opłacają bo ceny są dużo wyższe niż gdzie indziej i na wspięcie się na podobno piękny punkt widokowy. Trasa na ten punkt prowadzi przez targowisko wiec wolno nam szlo bo kokos, bo smoothy, bo koszulki, bo sandałki itp. W końcu zaczęły się schody do góry i znak 'punkt widokowy 3km' ojj... już mieliśmy zrezygnować bo w tym upale dobra forma szybko się skończyła ale idziemy trochę jeszcze i jeszcze trochę. O już trzeba zapłacić 3 zł za wstęp to już niedaleko... ale nie... ścieżka do góry, słońce parzy ale idziemy!
Wow!! Warto było dla takiego widoku :)
Dopływamy do Koh Phi Phi
Witamy!
Rodzice sobie znaleźli nowe dzieci?
Ciekawe na jak długo
Płyniemy do Maya Bay
Pierwsze nurkowanie
Sesje zdjęciowe
Jak tu cicho i spokojnie
Selfie time!
Takie same spodenki, koszulka... :)
Ja tam wejdę i zrobisz mi zdjęcie
Potem skoczę! A miałem okulary?
Pokazy taty
Taka poza
Nasi kierowcy
Czas na pływanie
Mama to umie zrobić zdjęcie!
Wyspa małpek
Targ na wyspie Phi Phi
W drodze na punkt widokowy
Długa sesja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz