czwartek, 24 stycznia 2013

Wizyta na pogotowiu

Na pogotowiu mnie jeszcze nie było więc w końcu przyszedł i na to czas...
Obudziłam się w środę ze strasznym bólem szyi i głowy i ledwo wstałam z łóżka, nie ruszając głową. Postrzał?
Jako że ludzie mają wakacje to wszyscy 'znajomi' są zajęci bardzo, ale znalazł się Angelo który miał czas pojechać ze mną do szpitala. Całe szczęście że miał czas bo sama bym się tam w życiu nie połapała... Ludzi setki! Najpierw musieliśmy znaleźć w szpitalu pogotowie (emergency). Udało się! Pani doktor powiedziała że najpierw trzeba się zapisać i zapłacić. Poszliśmy do kasy zapłacić 10zł za wizytę, potem się zarejestrować (Pani się trzy razy pytała czy na pewno mam tylko jedno nazwisko). Poczekaliśmy trochę w kolejce, ale krócej niż w Polsce:D Pani doktor podotykała, wypisała zastrzyk, tabletki, ciepłe okłady i odpoczynek 3 dni. Za zastrzyk trzeba było zapłacić 1.30zł.... Stwierdziłam że się poświęcę i tyle mogę zapłacić choć nie wiem co to za zastrzyk za złotówkę... Żeby dostać ten zastrzyk to trzeba było najpierw do apteki zapytać się czy jest, potem do kasy zapłacić, potem znowu do apteki z rachunkiem. Boshe! Tam to się szybciej wykituje niż do tych wszystkich okienek pójdzie..
Zastrzyk dostałam z miejsca od pani pielęgniarki bez rękawiczek nawet, na stojącą. Bum i dziękuję do widzenia. Mam nadzieję że to moja pierwsza i ostatnia wizyta w szpitalu.
Dziś już czuję się lepiej, już ruszam głową i tak bardzo nie boli.

Mam czas może w końcu nadrobię moje zaległości blogowe.

                                           Zastrzyk za 1.30 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz