sobota, 14 lutego 2015

Już prawie pół roku

Niedawno minęło 5 miesięcy od kiedy jestem w Tajlandii. Z jednej strony wydaję się to dużo i już czuję się tu tak u siebie (czasami) a z drugiej strony 5 miesięcy to jeszcze nic, w porównaniu do tych ludzi którzy tu przyjeżdżają na jakiś czas to 5 miesięcy to jeszcze nic.. Dlatego póki coś do domu się nie wybieram.

Ciągle coś robię, coś się dzieje i robię i robię zdjęcia których jest już prawie 7 tysięcy... (upss). Tutaj mam znowu zbiór rożnych które nie pasują nigdzie indziej.

Niramit show to przedstawienie dość popularne w Bangkoku, pokazuje historię kraju, festiwale i robi duże wrażenie ponieważ na scenie przewija się setki aktorów którzy ciągle zmieniają stroje, dekoracje, pojawiają się małe zwierzątka jak kury i kozy i duże zwierzęta takie jak słonie, pada też deszcz i pojawia się rzeka do której chłopcy skaczą na główkę... Poza tym przed przedstawieniem (na którym oczywiście nie można robić zdjęć) można przejść się po podobno typowej tajskiej wiosce, oglądnąć pokaz sztuczek i przejechać się na słoniu. Trochę droga atrakcja (200zł od osoby) ale jak ktoś lubi takie atrakcje to warto.










Inne popołudnie spędziliśmy na farmie węży. Nie bardzo mi się uśmiechało pójście tam ale... chyba węże będą pozamykane... Na szczęście były, w większości ale i tak ciarki mi przechodziły na widok praktycznie każdego węże. Nienawidzę węży....

 Takie maluszki





 Pokaz jak nie bawić się z wężami







A na koniec hiszpański lunch 

Inny wieczór spędziliśmy imprezując na Khao San, jedząc robaki, skorpiony i pijąc drinki z kubełków 

 Typowy sobotni wieczór

 W Tajlandii nigdy nie zgłodniejesz
 Takie pyszności 
 Mmmm - drinki 
 Dla zmęczonych imprezowaniem - masaż 


Mniam Mniam

Dzień dziecka w Tajlandii przypada na 10 stycznia i obchodzony jest chyba jak wszędzie na świecie, w sklepach pełno zabawek, w centrach handlowych i w parkach pełno atrakcji a my w szkole w piątek też świętowaliśmy. Cały dzień przedstawień, gier i zabaw dla dzieci :)


 Moja tajska wychowawczyni




Byłam też ostatnio na wycieczce klasowej. Wszystkie klasy od pierwszej do szóstej. Byliśmy w oceanarium i w Madame Tussauds. 










Poza tym jeszcze coś gotujemy czasami, albo chodzimy na dobre jedzenie i trochę imprezujemy :)

 W Game Over - gramy w gry!

 Domowe indyjskie jedzenie :)
 Australijski steak - najdroższe mięso jakie kiedykolwiek jadlam
 Hiszpański omlet! 

 Czwartkowa impreza 
Czy Ci ludzie nie pracują w piątek?!
 Pani nauczycielka (słabe bo zdjęcie zdjęcia) 
 Wieczór po japońsku 
 Tłusty czwartek!Miały być tylko pączki ale drinki były 2 za 1 więc...
 Czasami trochę mniej zdrowo

Mały muzyczny festiwal 

Byłam też ostatnio w burdelu albo raczej w striptiz klubie. Tak do końca to nie wiem bo w striptiz klubie dziewczyny powinny się rozbierać tak? A tam już wszystkie były rozebrane... o przepraszam! Miały buty i bransoletkę z numerkiem na ręce  :) Tańczyły na scenie, wokół rurek a na dole tłum mężczyzn w różnym wieku patrzył i wybierał... co się komu podoba... Dziewczyny za drinka robią prywatne tańce a za około 200 zł można dziewczynę zabrać do domu (130 zł zostaje w klubie, 70 dostaje dziewczyny). Dziewczyny w większości ładne, zgrabne bo to taki chyba lepszy klub, w różnym wieku... Wszystko się dowiedziałam bo miałam doświadczonego kolegę ze sobą który zabrał sobie swoją stała, ulubioną dziewczynę do domu. Kolejne życiowe doświadczenie jak dla mnie... po którym nie mogłam spać... chyba już się nie wybiorę... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz