Takie spontaniczne wycieczki są najlepsze! W sobotę w nocy Paula pisze że jedziemy na rowery na wyspę w Bangkoku. Wszystko się wykluczało... wyspa? w Bangkoku? upał? rowery? No ale niedaleko i będzie fajnie! No to jedziemy... Faktycznie nie było daleko bo okazało się że to nie tak do końca wyspa takie... coś że trzeba przepłynąć łódką przez rzekę. Tak jakby po drugiej stronie rzeki od nas. Ale niby niedaleko a taka różnica! Po jednej stronie miasto, wieżowce, korki... a po drugiej dżungla, zielono i mini domki.
Tak więc dopłynęliśmy mini łódką na ledwie 6 osób, wynajęliśmy rowerki na cały dzień za 10 zł i w drogę. Tak po prostu. Podobno zgubić się nie da. Najpierw jechaliśmy normalnymi drogami a potem Nico, który już tam był poprowadził nas jakimś ledwo wyglądającymi dróżkami. Trzeba się było skupić bo w lewo woda w prawo krzaki albo też woda. Masakra. A jeszcze ruch obustronny oczywiście. Na szczęście nikt nigdzie nie wpadł. Niesamowite było to że ludzie tam normalnie mieszkają... Tak blisko ogromnego miasta a tak inaczej.
Znaleźliśmy po drodze jakiś market, jakiś park, nie można się było za bardzo zatrzymywać na długo bo mega gorąco a jak się jechało to przynajmniej trochę wiało. Pojeździliśmy jakieś 3 godziny i w sumie prawie wszystko dookoła zobaczyliśmy więc zmęczeni rowerami i upałem wracaliśmy do miasta...
Na łódce
Dopływamy do brzegu
Są rowerki!
Rower w Azji po raz pierwszy
Jadą damy
Czasami trochę tłoczno
Po lewej jakieś bagno po prawej krzaki a ja robię zdjęcia
Przerwa na zdjęcia
Kokosy
Jadę i ja!
Przerwa na lody
Samoobsługoowa mini stacja benzynowa
Jeziorko w parku
Takie zwierzątka milutkie malutkie
Nasze bryki
Wracamy do miasta
no w końcu coś Asia napisała :)
OdpowiedzUsuń