W niedziele zdarza nam się zmotywować z Ola i ruszyć w nieznane jeszcze zakątki Bangkoku. Tym razem w planach był pływający targ. Jeden z kilku w okolicy. Trafiłyśmy bez problemu ale okazało się, że albo targ się już skończył, albo w ogóle go tego dnia nie było... Za bardzo nikt nam nie potrafił wytłumaczyć. Dotarlysmy tam o 11 i widać było ze coś się właśnie skończyło. Ale za bardzo nie wiadomo było co... Więc pospacerowałyśmy, zjadłyśmy coś dobrego, wypiłyśmy kawę z worka i tyle :)
Pogrzeb?
Tu chyba były kokosy
Szukamy targu na wodzie
Pokaz sztuk walki
Dziewczyna wszystkich rozłożyła
Czekamy na śniadanie
Mmmm chrupiący omlet z warzywami
Zamiast na wodzie, zwykły targ
Sok był pyszny więc kupiłyśmy...
Wygląda jak po trzęsieniu
Kolorowe prawie fanty
Ulubiona fanta Buddy
Kawa Thai style
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz