W Hiszpanii każda okazja jest dobra żeby się pobawić. U nas w Polsce zaczyna się post a w Hiszpanii... karnawał. Tak do końca to nie wiem czemu tak ale przyszedł pierwszy weekend marca i wraz z nim karnawał. Hiszpanów ogarnęła mania przebierania się, wszystkie imprezy były przebierane i na ulicach można było zobaczyć bardzo dziwnie ubranych ludzi... :) Największa parada (coś pod słynny karnawał w Brazylii ale oczywiście dużo mniejszy) odbywała się w sobotę popłudniu-wieczorem w dzielnicach zamieszkałych w większości przez latyno-amerykanów. I tam oczywiście się wybraliśmy. Ja byłam zachwycona bo było tam pełno peruwiańczyków, boliwiańczyków, kubańczyków i ogólnie kultura którą trochę już znam. Na początku szły kobiety i mężczyźni w tradycyjnych strojach z różnych południowo-amerykańskich krajów. Jedni tańcząc tańce tradycyjne inni jakieś podskoki i cuda. Ale w miarę jak robiło się później muzyka była coraz głośniejsza, auta coraz większe, ludzie coraz bardziej pijani i coraz weselsi.
Znaleźliśmy też uliczne restauracje gdzie sprzedawali jedzenie które znam z Peru. Więc byłam zachwycona! Jedyne co to zaczął się 'miesiąc petard' w Walencji. Wszyscy czy duzi czy mali ciągle walą petardami jak szaleni na ulicach. Mam nadzieję że do fallas się przyzwyczaję. Na razie podskakuję na każdy bum!
Próby przemalowania i przebrania Mrówy przez Shirley
i Anne :)
Piramidy!
Parada się zaczęła
Peru!!!!!!
Anna i ukochana wata cukrowa
Mmmm!
Choclo con queso
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz