Nasz Wigilijka z pracy odbyła się dość wcześnie przed świętami bo potem już jakoś nie było terminu. Spotykaliśmy się wszyscy koło 14 gdzieś tam poza miastem na takim jakby kampingu. Tam kucharze gotowali nam dwie ogromne paelle jedna tradycyjna z kurczakiem i królikiem (do tej pory myślałam że prawdziwa paella to z owocami morza a okazało się że jednak z królikiem) i drugą z innym mięsem.
Gotowało się to wszystko mega długo w wielkich patelniach jak widać na zdjęciach ale było przepyszne.
Poza tym dzień nam minął na graniu w gry planszowe, dzieleniu się prezentami od sekretnego mikołaja, graniu w kalambury i popijaniu różnych rzeczy. Było miło :)
Prawidziwa paella walencyjska - najpierw tylko warzywa i mięso
W Polsce mamy miejsce na grilla, w Hiszpanii mają miejsce na paelle
Ryż zawsze sypany po krzyżu
Jak się za mocno pali to robimy jeszcze ognisko
Świeży rozmaryn
Który to kurczak a który królik?
Moje prezenty od sekretnego mikołaja
Popołudnie przy Scrabble
I hiszpańskiej wersji chińczyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz