Wieczorem dziewczyny miały zaplanowaną imprezę, więc przyszło trochę ludzi do mieszkania (sami amerykanie i anglicy) pijący tanie wino i jeszcze tańszą wódkę ;) Potem poszliśmy na imprezę do czegoś co wyglądało jak koloseum... No nie źle:)
Na drugi dzień miałyśmy wielki plan ostro zwiedzać Murcję ale po jakiś 2 godzinach skończyły nam się ciekawsze miejsca... a że muzea nas średnio interesują to uznałyśmy że Murcja zaliczona pojechałyśmy do centrum handlowego bo Anna chciała do Ikea kupić stół... I tak też zrobiłyśmy...
A i Anna postanowiła spróbować swoich sił za kierownicą.. Ale masakra! Jeszcze nigdy nie byłam instruktorem jazdy i to ciężka i stresująca praca. Anna prawo jazdy ma..ale na auto z automatyczną skrzynią biegów.. więc zmienianie biegów szło jej tragicznie a ruszanie jeszcze gorzej... Po krótkim czasie, zapachu spalonego sprzęgła i kilku sygnałach trąbiących na nas innych aut się poddała i znowu ja jechałam :)
A po drodze jeszcze miałyśmy w planach zobaczyć małe miasteczko Orihuela które podobno jest bardzo ładne i ma ponad 30 kościołów. Miasteczko faktycznie bardzo ładne, małe i puste w niedzielne popołudnie. Pospacerowałyśmy trochę i czas było wracać bo jeszcze kawałek drogi do Walencji było a chciałyśmy jechać nie płatną drogą na którą tym razem udało nam się wjechać mimo że było ciężko i jednak długo...
Katedra w Murcji nocą
Teatro Romano
Dziwne figurki...
Znowu katedra
Zabawa w centrum handlowym
Orihuela
Wszędzie kościoły...
Puste miasteczko w niedzielne popołudnie
I nawet mamy stół....:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz