poniedziałek, 9 grudnia 2013

Długi weekend - Murcia

Po sieście w Cartagenie wieczorem koło 19 byłyśmy już w Murcji. Nasz couch surfing u 3 amerykanek był jakieś 5 min od samego centrum i katedry więc poszłyśmy na spacer. Ludzi było strasznie dużo! Sklepy pootwierane, pełno świątecznych światełek, świąteczny market ale zimno prawie jak w Walencji.

Wieczorem dziewczyny miały zaplanowaną imprezę, więc przyszło trochę ludzi do mieszkania (sami amerykanie i anglicy) pijący tanie wino i jeszcze tańszą wódkę ;) Potem poszliśmy na imprezę do czegoś co wyglądało jak koloseum... No nie źle:)

Na drugi dzień miałyśmy wielki plan ostro zwiedzać Murcję ale po jakiś 2 godzinach skończyły nam się ciekawsze miejsca... a że muzea nas średnio interesują to uznałyśmy że Murcja zaliczona  pojechałyśmy do centrum handlowego bo Anna chciała do Ikea kupić stół... I tak też zrobiłyśmy...

A i Anna postanowiła spróbować swoich sił za kierownicą.. Ale masakra! Jeszcze nigdy nie byłam instruktorem jazdy i to ciężka i stresująca praca. Anna prawo jazdy ma..ale na auto z automatyczną skrzynią biegów.. więc zmienianie biegów szło jej tragicznie a ruszanie jeszcze gorzej... Po krótkim czasie, zapachu spalonego sprzęgła i kilku sygnałach trąbiących na nas innych aut  się poddała i znowu ja jechałam :)

A po drodze jeszcze miałyśmy w planach zobaczyć małe miasteczko Orihuela które podobno jest bardzo ładne i ma ponad 30 kościołów. Miasteczko faktycznie bardzo ładne, małe i puste w niedzielne popołudnie. Pospacerowałyśmy trochę i czas było wracać bo jeszcze kawałek drogi do Walencji było a chciałyśmy jechać nie płatną drogą na którą tym razem udało nam się wjechać mimo że było ciężko i jednak długo...

                                         Katedra w Murcji nocą
                                           Teatro Romano
                                             Dziwne figurki...
                                                   Znowu katedra


                                            Zabawa w centrum handlowym
                                                   Orihuela


                                           Wszędzie kościoły...




                                                Puste miasteczko w niedzielne popołudnie







                                          Dojechałyśmy z powrotem na parking!
                                           I nawet mamy stół....:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz