Na święta zaplanowałam przyjazd do domu. Skoro w zeszłym roku mnie nie było to w tym jestem na tyle blisko że mogę przylecieć. Ale zanim wyleciałam to widziałam świąteczne przygotowania Hiszpanów do świąt. Sklepy prześcigały się w ofertach na promocje, prezenty... Wszędzie powstawały szopki, niektóre ogromne. Jak ta na zdjęciach przed centrum handlowym niedaleko mojego domu. Ulice rozświetlały światełka i wszystko by było pięknie tylko śniegu nie było.
W szkołach też mają tradycję robienia czegoś podobnego do naszych wigilijek. I nawet ja miałam z jedną z grup i jako że oni obiecali coś przynieść to ja też musiałam więc znowu nie pozostało mi nic innego jak klejenie pierogów. Tym razem tylko ruskich.
A święta w Hiszpanii różnią się od naszych... Nie ma Dnia Mikołaja, Mikołaj przynosi prezenty na dzień po Wigilii. Jest kolacja Wigilijna a potem obiad na drugi dzień, nie ma tradycji nie jedzenia mięsa i mają jakieś swoje potrawy ale nie aż tak dużo i tak inne od codziennych. Ważniejszym świętem jest Święto Trzech Króli. Trzej Królowie przynoszą prezent większe, lepsze i droższe niż Mikołaj. A 5 stycznia odbywa się w każdym Hiszpańskim mieście parada gdzie to właśnie Trzej Królowie wjeżdżają do miasta, rozdają cukierki i małe prezenty dla wszystkich dzieci i potem dzieci szybko idą spać bo rano 6 stycznia czekają na nich prezenty. Niestety nie udało mi się tego zobaczyć bo zanim zabukowałam bilet to jeszcze o tym nie wiedziałam i wracałam do Hiszpanii właśnie 6 stycznia...
Kiermasz świąteczny
Ogromna choinka na głównym placu
Szopka na głównym placu
Obowiązkowo pierogi na święta
Lodowisko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz