sobota, 25 maja 2013

Zauważone w Peru

Jedziemy kiedyś z Diego autem jakimiś bocznymi ulicami i biegają tam takie 13 latki i czymś rzucają uradowani. Diego mi wytłumaczył że z okazji urodzin dzieciaki odrzucają się jajkami... Taki zwyczaj....

Dzień matki jest bardzo ważnym dniem w Peru. Obchodzony jest zawsze w drugą niedzielę maja i jest to dzień bardzo rodzinny. Zazwyczaj rodziny spotykają się na lunch albo kolacje i spędzają ten dzień razem. Nie ma co próbować zamówić stolika w restauracji na ostatnią chwilę albo kupić biletów do kina. A centra handlowe są pełne jak przed bożym narodzeniem. Czemu? Bo peruwiańczycy nie kupują prezentu tylko dla swojej mamy. Peruwiańczycy kupują prezenty dla każdej matki. Np moja mama na dzień matki musiałaby kupić prezent dla swojej mamy, dla swoich sióstr i szwagierek bo wszystkie one są matkami. Moja babcia kupiłaby prezent dla wszystkich swoich córek, ja powinnam kupić prezent dla mamy babci i ciotek, itp, itd... Oczywiście nie jakieś mega prezenty no ale jednak...

Dzień ojca obchodzony jest w trzecią niedzielę czerwca i też jest ważny ale już nie tak bardzo :-)
Dzień dziecka jest kiedyś w lipcu. Za bardzo nikt nie wie bo jest obchodzony tylko przez małe małe dzieci. A dnia babci i dziadka nie ma.

W Limie 90% ludzi chodzi z słuchawkami na uszach. Nie ważne czy ma 7 lat czy 70 ale słuchawki na uszach ciągle! Nie wiem czy w Polsce też już tak jest ale tu to jakoś zauważyłam....

Jeśli masz zepsuty klakson w samochodzie to nawet nie masz po co wyjeżdżać na ulicę bo Cię zniszczą... Trąbisz kiedy stoisz na światłach, kiedy zmieniasz pas, kiedy przejeżdżasz przez skrzyżowanie, przez pasy. To samochody osobowe. Poza tym autobusy i taxi trąbią żeby zwrócić na siebie uwagę ludzi na ulicy. W sumie teraz już tego nie słyszę ale na początku może to doprowadzić do szału. Ciągle trąbią!

O tym że w Peru nie wrzuca się papieru toaletowego do toalety to już chyba pisałam. W każdej łazience jest kosz na śmieci i tam wszystko ląduje bo kanalizacja nie jest w stanie tego 'przetrawić'.

Jak jestem w autobusie albo na ulicy to obserwuje ludzi dookoła. Co szybko zauważyłam? Że większość ludzi chodzi z taką śmieszną małą torebką zawsze. Strasznie sie zastanawiałam co to i dlaczego wszyscy elegancko ubrani to mają. I moi studenci w większości też. Okazało się że to torebka na lunch. Niektóre są takie że trzymają ciepło a inne takie normalne jak pudełeczko.

Pisałam już o wiecznym całowaniu się w Peru? Jej jak ja tego nie lubię tu! Tzn już się przyzwyczaiłam ale na początku masakra... Do każdego wyciągałam rękę a oni buzi i buzi. Wszyscy wszędzie! Poza dwoma facetami no i może z szefem w pracy. Ale na każde powitanie i pożegnanie ciągle buzi w policzek. Jak wychodzisz z restauracji z lunchu z 10 osobami to musisz się 10 min wcześniej zebrać bo zwykłe 'Cześć' rzucone do wszystkich nie wchodzi w grę. Czy to mama, babcia, sąsiadka, przyjaciółka czy nowo poznana osoba w twoim wieku czy też dorosła to wszystkich witasz buziakiem w policzek. Jak zacznę wszystkich całować w Polsce to pomyślą że mi odbiło....

Kolejna obserwacja z autobusu i z ulicy jest taka że większość ludzi żegna się przyjeżdżają albo przechodząc koło kościoła. Czy młodzi czy starzy, chłopcy i dziewczęta.

O spóźnianiu się pisałam? 99.9% peruwiańczyków się spóźnia! I to nie 5 min, nie 15... Oni się potrafią godzinę spóźnić! O zajęciach już nie wspomnę bo mało kto przychodzi na czas, 20 min spóźniony... 40... W pracy mamy księgę spóźnień i muszę być w klasie 5 min przed rozpoczęciem się lekcji. A niektórzy studenci mówili że w pracy muszą płacić karę pieniężną za spóźnienie. Różne są metody... Jeśli chcesz żeby peruwiańczycy przyszli na imprezę na 9 zaproś ich na 7... Przyjdą przed 10...

Ale jeśli to twoja impreza urodzinowa to i tak nie licz na prezent. Rzadko się zdarza że kupują coś dla znajomego na urodziny. Dla bliskich osób, przyjaciół tak. Ale jeśli znajomy zaprasza ich na imprezę urodzinową to MOŻE przyniosą swój alkohol... Jeśli im powiesz. Jakoś wydaje mi się że z pustymi rękami w Polsce się nigdy nie przychodzi... A tu to normalne.

W Peru nie mają parteru. Zamiast parter mówią pierwsze piętro. Nasze pierwsze piętro to u nich drugie piętro itp, itd... W windzie jak chcesz zjechać na parter to klikasz 1 :)

Zawsze na początku z nową grupą wypytuje ludzi co robią, pracują, studiują, mają żonę, męża, dzieci. Tak na pierwszych zajęciach. Często schodzą nawet 3 godzinnne zajęcia bo ja się też rozgadam. Jak oni widzą taką gringę, nie mówiącą po hiszpańsku, samą w Peru to mają pełno pytań o moje życie tu, o Polskę itd...Ale nie o tym chciałam pisać. Jak tak opowiadają o sobie to 97% studentów płci męskiej jest albo studiuje żeby być inżynierem (inżynieria lądowa, elektrotechnika, inżynieria mechaniczna, inżynieria górnicza - nie mam pojęcia czy to dobrze napisałam ale tak to przetłumaczyłam i może jakiś sens to ma). Zdarza się jakiś wyjątek co studiuje administracje, prawo albo architekturę. I jeszcze wszyscy ci inżynierowie mają pracę. Zazwyczaj zaczynają w czasie studiów za małą kasę a jak tylko zdobędą tytuł to wuuu... mieszkają u rodziców i  wożą się ładnymi samochodzikami...

A potem w domu często się zdarza że kobieta nie pracuje tylko zajmuje się dziećmi i domem a tata inżynier zarabia na wszystko i musi zarabiać dobrze bo studia tu są strasznie drogie a też większość peruwiańskich rodzin ma sprzątaczkę w domu. Czasem taką przychodzącą co jakiś czas a czasem taka która mieszka w domu, sprząta gotuje i zajmuje się dziećmi. No ale wtedy mama i tata pracują.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz