Skoro nie miałyśmy świąt Wielkanocnych w tym roku postanowiłyśmy na swój sposób pomyśleć o naszym pięknym kraju i jego tradycjach i tu na wygnaniu ugotować coś polskiego. Pierogi już nam się znudziły a poza tym za dużo roboty no i bez Gośki to nie to samo ;) Justyna kiedyś napomknęła że zjadła by gołąbki. Hmm... Zbierałyśmy się jakiś czas do tego. Zrobiłyśmy wywiad u obu mam i zabrałyśmy się ostro za gotowanie. Kapusta, mięso mielone, ryż, cebula, czosnek - na szczęście wszystko to można łatwo dostać w Peru. Fajnie, łatwo i dość szybko się gotowało. Po 3 godzinach miałyśmy w garnku 15 pięknych gołąbków. Było ciekawie jako że ja nigdy w życiu gołąbków nie robiłam. Pierogi tak ale gołąbki jakoś nie. Ach! Ile my się w tym Peru nauczymy :D
Zrobiłyśmy sos pomidorowy i pyszny polski obiad gotowy. :)
Pierwsze liście już obrane.
Mieszamy i doprawiamy farsz
Mój pierwszy w życiu gołąbek.
Justyna się nazawijała!
Pełny garnek!
No pycha!
no pewnie, że bez Gośki to już nie to samo! ;) pogotowałabym jeszcze z Wami!
OdpowiedzUsuń