niedziela, 17 marca 2013

Lima i revocatoria

W Limie od kilku tygodni nie mówi się o niczym innym jak o wyborach. A dokładnie to o referendum (jak mnie dziś mama poinformowała tak się to chyba nazywa). Mają tu 'burmistrza' miasta Limy ale im się nie podoba. Podobno nic nie robi a dużo naobiecywała... Ale niektórzy mówią że to tylko dlatego się ludziom nie podoba bo jest kobietą. W każdym razie ma kobieta przechlapane... Dawno temu pojawiły się na ulicach plakaty z napisami NO REVOCATORIA i SI REVOCATORIA. Wszędzie ich było pełno! Oczywiście na początku nie wiedziałam o co chodzi ale mi wytłumaczyli i okazało się że 17 marca będzie referendum czy ją obalić czy nie obalić. Jak nie no to zostaje... jak tak to za pół roku chyba będą wybierać kolejnego 'burmistrza miasta'. Przy okazji dowiedziałam się kilku rzeczy. Studenci powiedzą wszystko oby tylko nie musieli za dużo gramatyki robić to gadają jak zwariowani. Poprzedni 'burmistrz' był dobry. Ludzie byli zadowoleni i nawet miał 2 kadencje. Zbudował Metropolitano ( szybko autobus po Limie którym swoją drogą jeszcze nie jechałam bo mi nie po drodze z nim) i coś tam jeszcze zrobił ale na koniec drugiej kadencji już się ludziom przestał podobać bo podobno miał problemy z korupcją. No a ta biedna kobieta nic nie zrobiła, dużo obiecała i tyle.

Wybory w ogóle w Peru są obowiązkowe. Każdy musi głosować. W tym wypadku tylko mieszkańcy Limy ale jeśli wybierają prezydenta to cały kraj obowiązkowo. Jeśli się nie zagłosuje płaci się około 150zł kary i nie dostaje się pieczątki do dowodu osobistego a bez tej pieczątki można mieć problemy z załatwieniem jakichkolwiek dokumentów w urzędach lub kredytu w banku. Jak dyskutowałam z uczniami czy uważają że to dobrze że wybory są obowiązkowe to zdania są oczywiście podzielone ale powiedzieli mi że gdyby wybory nie były obowiązkowe to może 10-20% ludzi poszłoby głosować...

Co jeszcze ciekawe, to że wybory odbywają się zazwyczaj w szkołach w całym mieście i z tego względu szkoły w których są wybory zostały od piątku do poniedziałku zamknięte. Phi! Dzieciaki nie idą do szkoły dwa dni bo w niedzielę są wybory i trzeba przygotować i potem posprzątać.

I najważniejsze!! Od piątku do niedzieli nigdzie nie można kupić alkoholu! Żeby peruwiańczycy poszli na wybory trzeźwo myślący :)

W końcu Pani zostaje. Wygrała 4% głosów, ale ponad 80% jej ludzi nie przeszło.

Dowiedziałam się jeszcze dziś od jednego biednego studenta, że przed każdymi wyborami jest losowanie ludzi którzy będą pracować w komisjach wyborczych. Losowanie dlatego, że jest to praca za darmo. Od 7 rano do 10 wieczorem z małą przekąską i butelką wody setki peruwiańczyków pracuje za darmo przy wydawaniu kart do głosowania i liczeniu głosów. To dopiero!

Jak w czwartek wymyśliłam że napiszę post o wyborach i muszę zrobić zdjęcia to się okazało że wszystkie plakaty już pościągali... i jakiś jeden zawieruszony mi się udało znaleźć...

                    Ukradłam trochę zdjęć z internetu





                               Tu jakiś zawieruszony plakat na mojej ulicy

                             Zamknęli w moim supermarkecie część z alkoholami


                           Diego zagłosował i dostał naklejkę
Poza panią burmistrz trzeba było zdecydować o losie 
ponad 40 ludzi współópracujących z nią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz