Wyszło na to że skoro hiszpańskie mieszkania nie mają ogrzewania, cieplej jak czasami na zewnątrz niż w środku. Szczególnie w dzień kiedy słońce ostro daje. Tydzień po świętach nie miałyśmy dużo pracy w szkole więc wolny weekend razem z koleżanką postanowiłyśmy wykorzystać na zwiedzanie okolicy. Dorota lubi chodzić po górach a tutaj podobno jest gdzie spacerować więc po krótkich poszukiwaniach postanowiłyśmy wybrać się do białego miasteczka Alcala de los Gazules i stamtąd wyruszyć na szlak. Miało być 7 kilometrów, łatwy szlak i na początku nawet był dobrze oznakowany... gorzej później.
Spotkałyśmy małżeństwo z psem którzy też próbowali zrobić tę samą wycieczkę ale się zgubili. Wspólnie z GPS w końcu udało nam się gdzieś dotrzeć ale nie za bardzo tak to miało wyglądać, plus nasz szlak miał zatoczyć koło i wrócić do tego samego miejsca a tak się nie stało.
W końcu nas nowi znajomi powiedzieli że gdzieś tu jest jakiś wodospad i możemy spróbować tam dojść. Żadnych znaków ale z GPS w końcu nam się udało. W drodze powrotnej spotkaliśmy dość dużo ludzi idących w przeciwnym kierunki i bardzo mnie zastanawiało jak oni wiedzą gdzie iść. Może te trasy tylko dla wtajemniczonych? Albo idzie się tak na czuja..?
Z powrotem w mieście byłyśmy koło 3 co dawało nam jeszcze 2 godziny na obiad i na zobaczenie miasteczka, które jak się okazało jest bardzo małe i przeszłyśmy je w pół godziny. Tak więc był jeszcze czas na świeżo robione churros na deser :)
Pierwsze widoki na Alcale
Trochę jak na wsi
No to w drogę!
Nie jest łatwo
Jeszcze zimno
Ale słonecznie
Coraz cieplej
Takie widoki
Atrakcje po drodze
Mamy kompana
Koniec drogi - wodospad
Piękny dzień
Ładnie tu
W drodze do Alcala
Siesta - puste ulice
Białe miasteczko
Opalanie
Jest i koza
Spacerujemy po mieście
Bardzo lubię białe miasteczka
Churros na deser
Widoki znad głowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz