czwartek, 30 lipca 2015

Chiang mai - północna Tajlandia

Na ten weekend czekałam z niecierpliwością.  W końcu jadę na północ do słynnego Chiang Mai! Wyjazd do Chiang Mai w Tajlandii to trochę jak wyjazd na Machu Picchu w Peru. Wiadomo że stolica stolicą, różne piękne miejsca ale Chiang Mai uważane jest za taką perełkę z której Tajowie są bardzo dumni. Oczywiście nie równa się to z Machu Picchu ale moje oczekiwanie na ten wyjazd było dość podobne. W końcu po tylu miesiącach zaplanowałam (a raczej zarezerwowałam tylko transport) do miejsca o którym już tyle słyszałam. 30 i 31 lipca to dwa dni jakiegoś święta w Tajlandii (ważne buddyjskie święto bo przez 2 dni nie sprzedają alkoholu, nie ma imprez itp.) a że wypadły czwartek piątek to zrobił się 4 dniowy weekend. I tak pojechałyśmy z Tania (moja filipińska koleżanka  z pracy) na całe 4 dni na południe.

Podróż zaczęła się już w środę po pracy szaloną jazdą taksówka na dworzec autobusowy skąd ruszałyśmy w 8 godzinna podróż nocnym autobusem (jak się potem okazało było to 11 godzin). Na szczęście na autobus zdążyłyśmy punktualnie, po czym okazało się ze odjechał z godzinnym opóźnieniem (ech Tajlandia) i prawie całą drogę przespałyśmy.

Chiang Mai przywitało nas małym deszczem ale nasze pozytywne nastroje nie pozwoliły na zepsucie tego weekendu. Po szybkim zakwaterowaniu się w naszym hostelu w samym centrum miasteczka siedziałyśmy już w małej kafejce popijając kawę mrożoną i czytając mapę i przewodnik (bo jakoś nie było czasu na większe planowanie wcześniej). Samo Chiang mai nie jest takie duże i można je spokojnie zobaczyć w jeden dzień jeśli, tak jak my, nie chce się wchodzić do każdej świątyni i do każdego muzeum. Postanowiłyśmy wypożyczyć rowery i tak jeżdżąc sobie po miasteczku, zatrzymując się przy co ciekawszych miejscach 'zaliczyłyśmy' kilka ładnych świątyń.Popołudniu spotkałyśmy się z naszymi znajomymi z pracy którzy też byli w Chiang Mai i poszliśmy razem na targ i nawet podczas tego rygorystycznego buddyjskiego święta udało nam się znaleźć miejsce gdzie można było jednak napić się piwa.

Planujemy
Pierwsze ciekawe miejsca
Prawie jak w kościele

Prawie jak spowiedź

Panie robią dekoracje z kwiatów
Kwiatki jakieś takie inne niż w Bangkoku

Taka stara drewniana świątynia



Nie często się spotyka takie świątynie w Tajlandii 
Ruiny





Chińskie znaki 



On jest żywy czy nie? 




Z listy 'musisz zjeść w Chiang Mai' : 
Khao Soi (zupa z makaronem jajecznym) 
i curry z mlekiem kokosowym

Stara część miasta ogrodzona jest murem. 

Selfie z Tanią, Heather i Kevinem 
Po drodze biała świątynia




Jakaś świątynia na każdym kroku 


Kolejne z listy musisz zjeść to kiełbaski 
Trochę ostre, totalnie jak nie w Polsce ale dobre do piwa :)
W ogródku piwnym 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz