piątek, 10 lipca 2015

W mieście

Taka moja zbieranina zdjęć z niedawna które nigdzie nie pasują.

Jedną z bardzo popularnych 'nietypowych' atrakcji Bangkoku jest opuszczony budynek który kiedyś tam dawno miał być piękny, wysoki i używany ale przyszedł kryzys, pieniądze się skończyły i został niedokończony, nieużywany ale i tak wysoki. Nazywany jest 'Ghost Tower' czyli "Wieża duchów' bo podobno tam straszy ;) Jeszcze do niedawna można było tam za drobną opłatą się wspiąć (prawie 50 pięter bez windy) i podziwiać piękny widok na miasto i rzekę. Ale ktoś coś tam narobił (podobno ktoś się powiesił) i wchodzić już nie wolno bo jest niebezpiecznie, nawet jak się chce zapłacić więcej niż drobne. Tak więc pokręciliśmy się trochę, mimo ogrodzenia udało nam się wejść do środka ale tam był strażnik i zakratowana klatka schodowa,  zrobiliśmy zdjęcie i postanowiliśmy wrócić jak ktoś da znać że znowu można wchodzić.

Budynek miał być na prawdę piękny

Weszliśmy do środka
Prawie 50 pięter

Drugim dziwnym miejscem do zobaczenia w Bangkoku jest mały cmentarz wielkich samolotów. To już tak ja my, jak już na prawdę widziałyśmy wszystko (na pewno nie ale lubimy tak myśleć) to wtedy szukamy takich miejsc. Te wraki samolotów stoją sobie tak przy głównej drodze za takim lichym ogrodzeniem. Oczywiście nie ma nic za darmo, na tym terenie mieszka sobie jakaś rodzinka a głowa rodziny uważa się za policjanta i musi pobrać opłatę za wejście (10zł). Samoloty, a raczej ich części tak sobie tam leżą, można do nich wejść, postać i pozastanawiać się kto jak i po co je tam przytargał (nie są to samoloty które tam spadły) i tyle... Taka atrakcja :)

 Trzy turystki
 I wielkie samoloty
 W środku jeszcze co nie co zostało
 Ale wszystko co cenne zostało zabrane
 I jest dość pusto

 W jednym wraku chyba ktoś mieszka



Tak jak wszyscy w Polsce wrzucają zdjęcia truskawek ja postanowiłam trochę więcej popróbować owoców Tajskich. Niestety nic nie zastąpi truskawek :(

mango, arbuz, rambutan, mangosteen i longkong

W Tajlandii jest teraz pora deszczowa. Czasami bardziej odczuwalna czasami mniej. Ogólnie ciągle jest mega gorąco i wilgotno. Nie ma aż tak strasznie dużo słońca ale i tak jest go dużo, czy jest czy nie ma i tak jest gorąco. Czasami przez cały dzień jest pięknie a potem nagle strasznie leje. Na szczęście częściej leje w nocy i przechodzą straszne burze. Pewnego pięknego poniedziałku obudziłam się a tu...  powódź. 

Pewien poniedziałek rano
Plac zabaw w szkole zamknięty
Wichura połamała wiele drzew

Doświadczeń kulinarnych w Bangkoku ciągle wiele. Tutaj już po raz drugi dla mnie Pizza Party. Tym razem z nauczycielami z mojej szkoły. 

Pizza party
Integracja po pracy

Jak już tak bardzo bardzo ale to bardzo chce się pierogów a jednak nie na tyle bardzo żeby samemu sobie zrobić (kupiłam ostatnio wałek do ciasta!) to można wybrać się na chińskie czy też wietnamskie pierogi. Pyyycha!
mmm... chińskie pierogi

Popołudnie na kolejnym już targu których w Bangkoku jest ciągle pełno. Kiedyś byłam nimi bardzo podekscytowana ale po jakimś czasie zauważa się że wszędzie jest to samo... Mimo to i tak czasem warto się przejść nawet tylko po to żeby napić się truskawkowego smoothie :)

Kolejny targ
Truskawkowe smoothie
Panu musiało być dość ciężko

Północna część Bangkoku w której jeszcze nie miałam okazji być. Znajduje się tam Sala Tronowa - miejsce gdzie kiedyś miały odbywać się królewskie imprezy ale chyba nigdy do tego nie doszło bo król umarł zanim budynek skończony i teraz jest to tylko muzeum. Sam budynek i okolica jest jednak bardzo ładna i mimo że nie jest to jakaś super atrakcja do zobaczenia w Bangkoku to było tam milion chińczyków. Obok znajduje się Dusit Palace i Świątynia Marmurowa. 

Zwiedzanie w Bangkoku
Sala Tronowa
Zabawa w znalezienie białego człowieka




W marmurowej świątyni chroniąc się przed deszczem

Z ostatnich atrakcji jeszcze to byliśmy na kręglach, na kolejnym już 'ladies' night' gdzie serwują tym razem szampana dla pań, na japońskim bufecie po pracy gdzie miseczki jeżdżą dookoła całego pomieszczenia i można sobie 'złapać' i zjeść, znowu na sziszy z bąbelkami, na stand-up comedy czyli takim jakby kabarecie ale nieprzygotowanym, o tak ktoś wstaje i nawija coś śmiesznego, i poświętowaliśmy urodziny jednej z mojej koleżanek z pracy - Charlotte.

Kręgle po pracy
Albo trochę szampana po pracy
Japoński bufet
Bańki z sziszy
Stand up comedy
 Urodziny Charlotte
Najpierw na spokojnie
A potem szaleństwo w tajskim klubie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz