Ostatnio znowu jakoś tyle się dzieje że nie mam czasu pisać ale już staram się ogarnąć w ten weekend. Bo dużo zdjęć i dużo pisania a jeszcze więcej planów.
Byłam w lipcu znowu na dwu dniowym obozie językowym kawałek od Bangkoku. Nie z mojej szkoły tylko z agencji w szkole w innym powiecie. Pojechaliśmy tam w piątek wieczorem żeby całą sobotę i niedziele bawić się z dzieciakami oczywiście po angielsku. Było wesoło bo dzieciaki były śmieszne ale dość męcząco... Zabawy były fajne i dzieciaki nawet mówiły coś po angielsku.
Ciągle musiałam pozować do selfie
Trochę nas tam było
Zabawa z pudrem...
Ciągle coś wręczali
Ciągle było pozowanie do zdjęć
Były też tańce
I poważne rozmowy
Oraz głupie zabawy
Przyszły ladyboy...
2 dni w tej sali
Trochę już mam dość ryżu i tajskiego jedzenia więc omijam je szerokim łukiem i kiedy tylko się da jem co innego. A że Bangkok ma niesamowite opcje to jest w czym wybierać.
Sałatka z fety, oliwek, sałaty i arbuza. Mmmm
Jedne z najlepszych naleśników jakie jadłam
Bagle !
Hot pot - Zupa gotująca się przed nami do której wrzucamy co się da ;)
Impreza goni imprezę!
Środowe ladies night!
Spokojny wieczór w malutkiej galerii
Impreza z okazji święta we Francji ;)
Kolacja pożegnalna kolegi
Impreza z nauczycielami ze szkoły
Jeden ze środowych wieczorów z nauczycielamu
W bardzo tajskim miejscu gdzie prawie nie ma białych i gra tajski rock.
Raz w miesiącu mamy w szkole dzień sportu dla nauczycieli. Można grać w kosza, w nogę, w badmintona, ping ponga. Ja postanowiłam w tym roku zrobić zumbę! I super! Babką się bardzo podoba i już na 3 zajęcia przyszło ponad 20 nauczycielek i pracowniczek.
Tutaj jeszcze przed zajęciami
A tu tak widok przed burzą ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz