Dla nauczycieli nie jest to koniec. My przez następne dwa tygodnie ciągle pracujemy. Co robimy? Dobre pytanie. Po pierwsze musimy poprawić wszystkie egzaminy (ja np uczę 5 przedmiotów więc trochę tego jest) do piątku. Nie jest to znowu aż tak dużo i przy odrobinie zorganizowania już we wtorek miałam wszystko gotowe. Jak już egzaminy poprawione to do każdego przedmiotu jest osobny dziennik gdzie wpisujemy punkty, zachowanie, obecności itp. Nie robi się tego w ciągu roku. Wpisuje się tam tylko punkty semestralne i końcowe. Dzienniki te nazywane są Niebieskimi książkami (pewnie dlatego że są niebieskie:). Tak więc z tym jest trochę roboty bo trzeba trochę policzyć, powypisywać itp. Ale ja akurat lubię papierkową robotę więc poszło mi dość szybko. No i potem... no właśnie. Okazało się że przez kolejne 10 dni nie miałam nic do roboty. W szkole trzeba było być od 8.30 do 15.30, na lunch szliśmy o 11 i wracaliśmy o 13... albo i później, trochę ogarnęliśmy klasy, mieliśmy jakieś tam zebranie końcowe... Tajscy nauczyciele mieli trochę więcej pracy, trochę więcej papierków i nie wiem co tam jeszcze ale my... oglądaliśmy filmy i seriale, kiedyś poszłam na zakupy na chwilę... Jak dla mnie idiotyczny czas. Nie można się przygotować do lekcji na następny rok bo nie wie się jakie będzie się miało przedmioty i klasy. Więc po prostu nie ma co robić ale w szkole trzeba być i jeszcze trzeba udawać zajętego. Ech...takie zasady.
Jeszcze jedna bardzo ciekawa kwestia która mnie bardzo zaszokowała i której do tej pory nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Niektóre dzieciaki oczywiście egzaminy nie zdają. Jak nie zdadzą z jakiegoś przedmiotu to nauczyciel wychowawca dzwoni do mamusi czy tatusia, informuje że dziecko nie zdało i musi przyjść jak najszybciej poprawić. Taki gagatek przychodzi następnego dnia i pisze ten sam test jeszcze raz albo jak nauczyciel jest miły to przygotuje mu łatwiejszy test. Jak dziecko zdało to super jak nie to pisze jeszcze raz. Albo znowu ten sam albo jeszcze łatwiejszy. Jak dziecko zdało to super (w Niebieskiej książce nie będzie śladu że dziecko pisało test 3 razy) a jak nie zdało to... uwaga... wpisuje mu się najniższą zaliczającą ocenę i szczęśliwe dziecko może jechać na wakacje. Brawo!! Takim oto sposobem mamy w klasach 6 dzieci które kompletnie nie umieją czytać, albo odejmować albo nie mówią słowa po angielsku (zaliczając przedmioty takie jak Angielski, Matematyka, Przyroda po angielsku). Dlaczego tak jest? Pytałam kilka razy, próbowałam się dowiedzieć i zrozumieć ale nie... Tak po prostu jest, system bez możliwości niezaliczenia. Nie ma przepadania, zostawania w tej samej klasie, powtarzania przedmiotu. W efekcie końcowym wszyscy i tak wszystko zaliczą. Jaki jest sens przygotowywania przeze mnie egzaminów?
Nasza impreza na koniec roku
Raz, dwa, trzy pizza!
Ostatni miesiąc jak to zazwyczaj bywa coś tam się działo, mniej lub bardziej ciekawego...
Pan przed szkołą przygotowuje moje ulubione roti czyli
placek z mlekiem skondensowanym i bananami
Zdarza się że popijamy Krupnik
Z jakiejś imprezy ;)
Mój ulubiony klub - RCA
Widoki nocą z wieżowca
Dzień świętego Patryka - przed irlandzkim pubem
Popołudniowa przyjemność
Tajskie desery - blee
Lunch w przerwie w pracy
Zumba!!!
Modelki
Popołudnie w ogródku
Poza tym że skończył się rok szkolny to niedawno była w Bangkoku ogromna powódź. Padało chyba dwie godziny i to dość porządnie. Zdjęcia nie są moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz