piątek, 19 września 2014

Szukanie pracy - Bangkok

Tak jak już kiedyś pisałam od poniedziałku zaczęłam szukać intensywnie pracy. Miałam umówione kilka rozmów, po drodze w ciągu tygodnia doszło jeszcze kilka no i tak dziś była ostatnia póki co. Termin na szukanie pracy wybrałam sobie zły bo w październiku w Tajlandii są miesięczne wakacje. Więc szkoły za bardzo teraz nauczycieli nie szukają.

 No ale jak już przyjechałam to mogliby mi jakąś pracę dać. Tak więc starałam się dostać do szkoły językowych - co jest tu wbrew pozorom bardzo trudne bo wszędzie chcą Brytyjczyków albo Amerykanów a że na moje nieszczęście jest ich tu strasznie dużo (ze względu na tajskie dziewczyny) no to pracę w szkole językowej będzie mi dostać ciężko. Szkoły językowe charakteryzują się tym że bardzo dobrze tam płacą (4-5 tys złotych) i pracuje się w małych grupach (3-8 osobowych) ale pracuje się bardzo dużo (od 12.00-21.00 5 dni w tygodniu), zawsze pracuje się w weekendy (tzn wolne są dwa dni w ciągu tygodnia) no i nie ma wakacji.. Więc dwa duże plusy i dwa duże minusy. Jeśli chodzi o normalne szkoły takie państwowe bądź prywatne to też chcą tylko native speakers ale często nie mają wyboru i nie mogą takich znaleźć więc tam łatwiej jest się dostać. W takich szkołach zarabia się (3-4 tys złotych), pracuje się w ogromnych grupach (30-45 osobowych) i pracuje się jak w normalnej polskiej szkole czyli mniej więcej od 8.00-15.30 w tym jest też czas do przygotowania lekcji, weekendy są wolne no i ma się płatne wakacje (cały październik, marzec, kwiecień i pół maja).

Ale tak jak pisałam teraz zaczynają się wakacje więc szkoły takie zwykłe nauczycieli nie szukają ALE! w czasie wakacji szkoły te organizują obozy wakacyjne w szkoły (takie półkolonie) i tam też normalnie dzieci mają zajęcia w tym angielski. I właśnie na takie półkolonie udało mi się załapać. Nie znam dokładnie szczegółów pracy bo wszystkiego dowiem się w poniedziałek jak pójdę podpisać umowę. Wiem że dostanę za ten miesiąc 4 tys złotych, będę pracować od pon do piątku mniej więcej 8.00-15.30, wiem że jest możliwość że po tym miesiącu dostanę normalny kontrakt na cały rok i wiem że będę uczyć dzieci podstawówka - gimnazjum mniej więcej. No ale to wystarczy póki co. Potem w październiku w połowie i pod koniec podobno będzie dużo ofert pracy bo będzie się zaczynał drugi semestr. Więc może będę szukać znowu jak ta mi się nie spodoba.

Póki co w poniedziałek idę podpisać umowę i zaczynam szukać mieszkania/pokoju/ jakiegoś swojego miejsca. Przez to szukanie pracy i jeżdżenie na rozmowy udało mi się trochę poznać miasto więc jakoś dam radę. W między czasie aż tak dużo nie pozwiedzałam ale trochę ciekawych rzeczy zjadłam. Niektóre lepsze niektóre średnie... :)

No i Ola w końcu przyjechała!!

 Ola i jej polskie prezenty (od Jessy)
 Owoc - prawie jak jabłko
 Jakiś występ
 Czasami jak doleje...
 Ten budda lubi zebry chyba
 Widoki z mostu :)
Północny Bangkok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz