Przestawienie
się na 5 godzin do przodu nie będzie łatwe bo znowu nie mogłam
długo zasnąć i wstałam o 13.00 ale plan był ambitny żeby dostać
się do najbardziej turystycznej części Bangkoku gdzie są podobno
jakieś pałace i coś tam i coś tam jeszcze. Dostać się tam
trzeba najpierw metrem a potem taksówką bo to kawałek. Ale ja
oczywiście po swojemu zdecydowałam że dojadę do ostatniej stacji
metra a potem piechotą. Miałam mapę i GPS w telefonie. I tak szłam
i szłam że się zgubiłam bo tam tyle małym uliczek... chciałam
dojść do rzeki a znalazłam jakiś kanał. Znaków na ulicach
raczej nie ma albo może są ale po tajsku więc i tak nic nie
rozumiem... No i tak szłam i szlam i dotarłam! Do centrum
handlowego przy rzece! Przynajmniej mogłam się zlokalizować na
mapie :) Niestety okazało się że nie da się dojść wzdłuż
rzeki tam gdzie chciałam, można płynąć ale tego nie było dziś
w planie. No więc może taxi? Pan mnie zaczepił, pokazuję gdzie
chce dojechać a on że tam już zamknięte, że nie ma po co, że
lepiej do Chinatown.... A za ile? Za 10 zł. Co?! Drogo... To za 4zł
(szybko cena spadła) ale po drodze musi się gdzieś zatrzymać na
chwilę, na 5 min. ???? Nie to ja może piechotą pójdę... Ale to
2.5km! Hm..? To on mnie zawiezie za 2zł! W końcu poszłam piechotą
i co? Mimo że trochę pobłądziłam to byłam tam za jakieś 10
min. No co za oszukiwanie!
Dotarłam
do Chinatown i nie wiedziałam gdzie patrzeć! Niesamowite! Moje
pierwsze Chinatown w Azji. Byłam już w kilku ale to było
niesamowite! Tyle zapachów, tyle ludzi, tyle wszystkiego... Zrobiłam
tam ponad 100 zdjęć, na jednej ulicy! Było tam pełno małych
uliczek też ale trochę strasznie wyglądały...więc skupiłam się
na tej głównej która i tak ciągnęła się w nieskończoność.
Aż w końcu się skończyła, dotarłam znowu do rzeki i
postanowiłam trochę odpocząć a była już 18.00. Wydawało mi się
że ciemno się robi koło 19.00 ale niestety źle mi się wydawało
i o 18.20 już było praktycznie ciemno. A do domu daleko... Udało
mi się złapać jakiś skuter choć nie powiem jazda była
stresująca bo nie miałam pojęcia czy dobrze jedziemy, ruch
straszny ale dotarłam na stacje metra. Jeszcze musiałam coś zjeść,
miejsc do wyboru dużo, usiadłam, zamówiłam i jak lunęło!
Normalnie w 3 sekundy! A oczywiście stoliki na zewnątrz...ech...
Takiej ulewy chyba nigdy nie widziałam. I jeszcze burza do tego...
Dotarłam do domu... Mokra!! Nawet bardzo mokra...
Zaczynam rozmowy o pracę! Zobaczymy co będzie :)
Wszędzie przed domem te 'kapliczki'
Hmm....?
Nad kanałem
Sala w centrum handlowym
Nad rzeką
Omlet hiszpański!!
Świeże koksy
Czysto nie?
Hiszpańskie piwo - San Miguel
Nawet na jakąś wystawę się załapałam
Wpisana!
Chinatown!
Jakaś świątynia
Mycie naczyń?
Mmm żabki!
Trochę tu ciasno
Tu chyba jakąś loterie mają bo pełno takich kuponów
Jest i Starbuck's!
Jakiś ważny plac bo nikt po nim nie chodzi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz