środa, 9 października 2013

Święto Walencji

Szybko się dowiedziałam że dziś jest największe święto miasta. Nikt nie pracuje, wszystko jest pozamykane i w centrum miasta dzieją się różne cuda. Zaczęło się od sztucznych ogni w nocy. 

Więc wybrałam się sama do centrum. Miałam jakieś wskazówki ale ogólnie to jeszcze nigdy nie czułam się aż tak nie przygotowana do zwiedzania. Bez przewodnika, bez mapy...  Tak to jest jak się wyjeżdża z dnia na dzień.

Ale spokojnie dotarłam do centrum i tam poszłam za tłumem.  O 14 miało się coś dziać na głównym placu miasta ale poza tym że ma być głośno to za bardzo nie rozumiałam o co chodzi. Ludzi było niesamowicie dużo! Okazało się że były to znowu sztuczne ognie tylko takie bardziej głośne niż świecące. Aż ziemia pod nogami się trzęsła. I po 10 minutach takich huków cały plac był w dymie. Wow!! Nigdy czegoś takiego nie widziałam.

Potem o 4 następna atrakcją był pokaz tańców tradycyjnych.  Przyszłam wcześniej wiec miałam dobre miejsce żeby wszystko zobaczyć. Tancerzy było z 50 każdy miał kaskaniety i wywijali na placu przed katedrą.

Ostatnia część dnia to była parada. Nie trudna ją było znaleźć bo po obu stronach ulic gdzie miała parada przechodzić były ustawione białe plastikowe krzesła i za jedyne 4 euro można było spokojnie usiąść i oglądać. Ja jednak postanowiłam postać.... Parada trwała meeeeega długo.  Wytrzymała ponad 1.5 godziny potem już mi się znudziło. Były orkiestry,  tańce, bilety, żołnierze, amazonki i różne inne cuda. Wszystko ciągle z głośna muzyką.

Wróciłam do domu kolo 7 wykończona po pierwszym dniu w centrum Walencji...

                                       Tłumy na głównym placu miasta czekające...

                                                   Na petardy!!

                                               Huku było co niemiara!

                                             A potem zostało pobojowisko...

                                                   Jakie tu mają looody!!! :D
                                           Kobiety przed występem
                                                   Orkiestra idzie przodem
                                                A za nią tancerze



                                              Wszystkie miały takie fryzury
                              (potem się dowiedziałam że to sztucznie doczepiane)


                                             Chyba pół Walencji tańczyło




                                                      Święta Coca Cola...
                                        A drugie pół Walencji szło w paradzie

























                                           A to znalazłam przypadkiem po drodze

2 komentarze:

  1. przyzwyczaj sie Aś .. do tego ze w hiszpani będzie duzo świąt , lokalnych, państwowych , w których się nie pracuje i nie da się kupić bułki w sklepie :) wiem cos o tym :) /mho

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu dziękuję za kolejne wpisy i śledzenie twojej przygody :) powodzenia mama Jusi :)

    OdpowiedzUsuń