poniedziałek, 7 października 2013

Dlaczego nie ma mnie znowu w domu

Pewnie takich przygód jak w Peru nie będzie ale pisać będę bo kto wie... W końcu znowu same nowe miejsca...

W dzień wyjazdu zadzwoniłam do babci. Ucieszyła się i mówi ' O już wróciłaś!'.  A ja że tak...że z Krakowa już wróciłam ale dzwonie bo wyjeżdżam dalej. Kiedy?  No dziś wieczorem tata mnie zawozi na lotnisko i lecę do Hiszpanii.  O matko!  A to w Polsce pracy nie ma?!?! No nie wiem...  W sumie nie sprawdzałam bo chyba wolę słoneczną Hiszpanię skoro mam wybór ;-)

A zaczęło się od tego że z kilku powodów (tak to do Hani i Patki)  postanowiłam zostać w tym roku w Europie i uczyć w jakiejś szkole językowej. Skończyłam we wrześniu kurs z ładną oceną  :-D  i namiętnie szukałam pracy,  głównie w Hiszpanii jako że podobno język trochę znam. Ale było ciężko bo wszędzie chcą tylko Anglików,  ewentualnie Amerykanów (ale ci mają problemy z wizą pracowniczą).  Zaczęłam tez szukać w innych krajach ale i tak w Hiszpanii było najwięcej ofert. Dostałam jakąś pracę na samej północy w jakiejś małej wiosce ale chyba nie do końca by mi się podobało mieszkanie w takiej małej deszczowej miejscowości wiec szukałam dalej. I jak już byłam dość zrezygnowana po wysłaniu ponad 100 CV i znudzona siedzeniem w domu (a w sumie tylko tydzień siedziałam) w piątek zadzwonił koleś z Walencji czy jestem zainteresowana i mogłabym przylecieć od zaraz. Trochę się wachałam bo komunikacja z nim nie była najłatwiejsza a lot na poniedziałek dość drogi....  No ale WALENCJA!!  W jeden dzień się pozbierałam i w poniedziałek o 19 byłam już w samolocie do Alicante.

Musze powiedzieć że szczęście do ludzi mam niesamowite! Na to jak mało informacji miałam o ludziach i miejscu do którego jadę to znowu cud ze mi się nic nie stało. Z lotniska odbierał mnie dyrektor szkoły w której będę pracować o z nim jechałam do Walencji. Okazał się bardzo miłym 50 letnim Szkotem. Od 22 mieszka w Walencji bo zakochał się w Walencjance. Przyjechał uczyć angielskiego a potem otworzył własną szkołę która teraz ma 4 oddziały i jest największą w Walencji. Pracuje dla niego ponad 25 nauczycieli z 15 różnych krajów nie tylko Brytyjczycy bo jak powiedział Brytyjczycy nie znają angielskiej gramatyki :-) dlatego też mi się udało tu dostać! 

Zanim znajdę sobie pokój będę mieszkać u niego i jego żony. Tak wiec kolo 1 w nocy zasypiałam już w Walencji....

                                               Ja i pakowanie...

                                  Widok z okna podobno na całe miasto... przekonam się rano

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz