poniedziałek, 11 lutego 2013

Gorący weekend w mieście

Jest upał i  żeby się gdziekolwiek ruszyć to jest ciężko... Jedynie plaża i to to co większość peruwiańczyków robi w weekend. My zaplanowaliśmy plaże na niedzielę. Poza tym planujemy znowu jakieś podróże pod koniec lutego więc nie możemy wydawać kasy na małe podróże. Więc zostaliśmy w mieście.

W piątek wykończone totalnie po całym tygodniu pracy zrobiłyśmy sobie z Justyną babski wieczór słuchając polskiej muzyki (Ona tańczy dla mnie... Doda.... itp :) ) plotkując/rozmawiając oraz popijając delikatne drinki. Nie było siły na nic innego.

Sobota miała być aktywna a skończyło się na zakupach spożywczych, gotowaniu w domu (zrobiliśmy z Diego pyszną lasagne) i wieczornym wyjeździe do centrum handlowego na lody.

Za to niedziela była bez chwili wytchnienia! Przyjechała siostra Gośki i Gośka nie daje jej chwili odpoczynku bo przecież Peru jest takie fascynujące!! Więc w niedzielę wybraliśmy się na surfing. Niestety mi totalnie nie poszło... Jak za pierwszym razem byłam zachwycona to tym razem masakra... To chyba był zły dzień na surfing...

A wieczorem była impreza prawie już pożegnalna. Gośka skończyła pracę w styczniu i teraz planuje zwiedzanie z siostrą i pod koniec lutego wraca do Polski :(

Poza tym to pracuję i pracuję... 37 godzin w tygodniu...Plus załatwiłam sobie korepetycję z jedną babką i jeżdżę do niej 3 razy w tygodniu na 7 rano. Wstaje się strasznie ale jak sobie pomyślę o dodatkowej kasie to od razu mi lepiej :)

                     W tłusty czwartek przeszukałyśmy Miraflores w poszukiwaniu pączków...
                              Dobrze że mają Dunkin Donuts...
                                Mmmm... lasagne!
                                      Samoobsługa w lodziarni

                                  Dużo i drogo ale jakie dobre!


                      Przemarsz lasu po centrum handlowym







                              Impreza po polsku po raz któryś - żurek prosto z Polski!

                                                   I krówki!!
                               Peruwiańska causa
                   I polskie pierogi ruskie


                             Pogoda na surfowanie...


1 komentarz:

  1. w krk. też są te lody samoobsługowe. i tak samo - drogie i pyszne ;) M.

    OdpowiedzUsuń