W piątek Diego powiedział że mam się spakować jak na plażę i rano w.sobotę gdzieś jedziemy. Gdzieś gdzie jeszcze nie byłam. I zabrał mnie do Asia. Samochodem w 2 godziny dojechaliśmy na 100km Panamericana Sur - drogi szybkiego ruchu biegnącej przez całe Peru a chyba nawet przez całą Amerykę południowa. Jak ktoś ocenia odległość od Limy na południe to mówi że znajduje się to na np 58 kilometrze. I tak Asia jest na 100 kilometrze. Jedzie się fajnie, szybko. Trzeba oczywiście zapłaciś na bramkach, czasem są korki ale ogólnie droga dobra i widoki na ocean piękne.
Zajechaliśmy najpierw na Boulevar który okazał się czymś w stylu centrum handlowego ze sklepami, fontannami, restauracjami plus rozrywka typu wyścigi samochodów, kino, fontanny do zabawy. No ale problem w tym że Boulevar przynajmniej dla mnie kojarzył się z czymś w stylu molo albo promenada na plaży. A tu nie... Do plaży trzeba dojechać 5 min autem.
Po spacerze pojechaliśmy na plażę która miała być niesamowita jak to moi uczniowie opowiadali. Ok jest pięknie. Ładniej niż w Limie na tych plażach na których do tej pory byłam. Plaża jest piaszczysta ale z dość czarnym piskiem, szeroka, z ładnym zejściem do wody, na pewno czyściej niż w Limie. No ale szału nie było... Byłam już na ładniejszy plażach. Nie powiem bo taki domek na plaży tam chciałabym mieć żeby wyrwać się co weekend. No ale nie mogę powiedzieć że jest to jakieś niesamowite wow. Na pewno super było zobaczyć i w końcu będę mogła powiedzieć uczniom że TAK! BYŁAM! ;-)
Wiem że czasem piszę dość chaotycznie i z błędami ale ten post np pisałam dziś w kolejce w supermarkecie. Więc proszę mi wybaczyć ale nie zawsze mam czas spokojnie usiąść i pięknie pisać. ;)
W drodze....
Tor wyścigowy w Boulevar de Asia
Lód z sokami owocowymi - świetna sprawa na taki upał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz