Wyjście w góry zawsze wiąże się ze wstawaniem wcześnie rano. Niestety. Ale potem się okazuje że warto było... Tak więc zjedliśmy pyszne śniadanie i złapaliśmy przejazd z Ustrzyk do Wołosatego. Tam rozpoczynała się nasza trasa. Ludzi było bardzo dużo ale na szczęście większość szła krótką trasę tylko na Tarnice. Nie tak jak Piotrek wymyślił - dookoła całe Bieszczady. ;)
Ruszyliśmy z Wołosatego do Przełęczy Bukowskiej gdzie udało nam się spojrzeć na Ukrainę i chwilę odpocząć. Potem był nasz pierwszy szczyt - Rozsypaniec, potem Halicz i Kopa Bukowska. Co szczyt myślałam że może to już ten i to już koniec ale nie nie nie.. Tarnica ciągle byłą przed nami. Dobrze się szło, pogoda była idealna, nie za gorąco, nie za zimno.
Potem musieliśmy zejść trochę w dół do Przełęczy Goprowskiej i stamtąd już nie szło się tak fajnie bo było strasznie dużo ludzi. A na Tarnicy to już w ogóle takie tłumy! Ale udało się! Weszliśmy na szczyt po kilku godzinach porządnego spaceru. Jeszcze trzeba było dotrzeć do Ustrzyk i też nie wybraliśmy łatwego zejścia po schodach tylko na około.
W sumie zajęło nam to prawie 9 godzin ale zrobiliśmy około 25 kilometrów. Jak na pierwszy raz w Bieszczadach to chyba nie źle ;)
Zaczynamy drogę
Najdalej na południe wysunięta wieś w Polsce
Wspinamy się do góry
Prawie na Ukrainie
Przełęcz Bukowska
Piotrek chciał zostawić coś od siebie za granicą
Ładnie tam na Ukrainie
Pierwszy szczyt - Rozsypaniec
Rozsypaniec 1280mnpm
W drodze na Halicz
Drugi szczyt - Halicz 1333mnpm
Trochę tam wiało
Dobrze że mamy mapkę
Przerwa na selfie
Sesja zdjęciowa
Tam chyba widać Tarnicę
Jak to? Zeszliśmy niżej? :(
Trochę za dużo ludzi
Tarnica 1346mnpm
Widok ze szczytu
Nie tylko my poszliśmy dziś w góry
Niektórzy szli po schodach
Czas wracać
Kolacja!
Ostre ale dobre
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz