wtorek, 16 sierpnia 2016

Najwyższy szczyt Bieszczad - wchodzimy na Tarnicę

Wyjście w góry zawsze wiąże się ze wstawaniem wcześnie rano. Niestety. Ale potem się okazuje że warto było... Tak więc zjedliśmy pyszne śniadanie i złapaliśmy przejazd z Ustrzyk do Wołosatego. Tam rozpoczynała się nasza trasa. Ludzi było bardzo dużo ale na szczęście większość szła krótką trasę tylko na Tarnice. Nie tak jak Piotrek wymyślił - dookoła całe Bieszczady. ;)

Ruszyliśmy z Wołosatego do Przełęczy Bukowskiej gdzie udało nam się spojrzeć na Ukrainę i chwilę odpocząć. Potem był nasz pierwszy szczyt - Rozsypaniec, potem Halicz i Kopa Bukowska. Co szczyt myślałam że może to już ten i to już koniec ale nie nie nie.. Tarnica ciągle byłą przed nami. Dobrze się szło, pogoda była idealna, nie za gorąco, nie za zimno.

Potem musieliśmy zejść trochę w dół do Przełęczy Goprowskiej i stamtąd już nie szło się tak fajnie bo było strasznie dużo ludzi. A na Tarnicy to już w ogóle takie tłumy! Ale udało się! Weszliśmy na szczyt po kilku godzinach porządnego spaceru. Jeszcze trzeba było dotrzeć do Ustrzyk i też nie wybraliśmy łatwego zejścia po schodach tylko na około.

W sumie zajęło nam to prawie 9 godzin ale zrobiliśmy około 25 kilometrów. Jak na pierwszy raz w Bieszczadach to chyba nie źle ;)

Zaczynamy drogę
Najdalej na południe wysunięta wieś w Polsce

Wspinamy się do góry 
Prawie na Ukrainie 
Przełęcz Bukowska 
Piotrek chciał zostawić coś od siebie za granicą 

Ładnie tam na Ukrainie


Pierwszy szczyt - Rozsypaniec 

Rozsypaniec 1280mnpm
W drodze na Halicz


Drugi szczyt - Halicz 1333mnpm

Trochę tam wiało 

Dobrze że mamy mapkę 

Przerwa na selfie 


Sesja zdjęciowa 



Tam chyba widać Tarnicę 


Jak to? Zeszliśmy niżej? :( 


Trochę za dużo ludzi 

Tarnica 1346mnpm
Widok ze szczytu
Nie tylko my poszliśmy dziś w góry 



Niektórzy szli po schodach 
Czas wracać 



Kolacja! 
Ostre ale dobre 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz