Do Singapuru wycieczkę planowałam już od początku przyjazdu do Tajlandii, ale zawsze mi się wydawało że to tak blisko i tanio więc w każdej chwili mogę wyskoczyć. No i tak minął prawie cały mój czas w Azji a na Singapur się nie zapowiadało. W końcu pojawił się niespodziewany 3 dniowy weekend i nie miałam innych planów więc na szybko zabukowałam wyjazd do Singapuru (już nie było aż tak tanio last minute ale trudno), napisałam do kolegi który tam mieszka (hotele w Singapurze są strasznie drogie) i poleciałam.
Pierwszy cały dzień spędziłam w mieście i strasznie się nachodziłam. 3 popularne dzielnice w Singapurze to: Indyjska, Arabska i Chińska. Wszystkie są bardzo ładne i różne od siebie. W każdej można zrobić inne zakupy, zjeść co innego i pomodlić się w całkiem innej świątyni. Najbardziej podobała mi się dzielnica arabska bo nie często się ją widuje. Małe kawiarenki, małe domki, meczet, pyszne jedzenie.
Po 3 dzielnicach wybrałam się do ogromnego ogrodu botanicznego w którym znajduje się mnóstwo atrakcji na niedziele z rodziną ale też są miejsca ciekawe dla turystów. Są tam jeziorka, ogrody tematyczne, zwierzątka, szkoda tylko że nie można jeździć na rowerze albo nikt nie jeździ a wolno bo przestrzenie są tam ogromne.
Po południu Nicolas (mój kolega) zabrał mnie do najpopularniejszego miejsca w Singapurze do zatoki gdzie znajduje się słynny hotel i ogrody. Fajnie bo znał miejsca których sama bym pewnie nie znalazła, nie musiałam się martwić gdzie iść i nie pomyślałabym że mimo że nie stać mnie na kąpiel w basenie na łódce (około 1200 zł za noc w hotelu) to mogę ten basen zobaczyć i wypić drinka w barze obok na samym szczycie łódki (drink 50 zł). Pospacerowaliśmy też między sztucznymi drzewami słynnego parku w zatoce i obejrzeliśmy na prawdę wyjątkowy spektakl świateł i muzyki - widziałam już kilka tańczących fontann ze światłami, laserami i ogniem ale ten spektakl był na prawdę wyjątkowy.
Drugiego dnia popołudniu miałam jeszcze czas na przejście się wzdłuż kanałów płynących przez miasto. Obok ogromnych wieżowców stoją tam malutkie domki, restauracje i puby które ożywają wieczorem i okolica staje się popularnym miejscem na imprezę. Kanałami płyną małe łódki, jest kilka małych mostów i wszystko wydaje się takie inne w porównaniu do wieżowców dookoła. A zaraz obok po drugiej stronie drogi znajduje się Merlion - lew i syrenka w jednym z widokiem na hotel łódź.
Singapur ogólnie bardzo mi się podobał, jest tam dość gorąco ale klimat jest w miarę przyjemny, jest bardzo czysto, wszystko jest dobrze zorganizowane, poukładane, prawie wszyscy mówią po angielsku. Niestety jest drogo, mieszkanie czy nawet pokój kosztuje fortunę, jedzenie w lokalnych restauracjach jest w miarę ok ale wszystkie zagraniczne restauracje których jest masa, są dość drogie.
Singapurskie śniadanie- tosty, jajka i kawa
Domki w mieście
Dużo kolorów
Dzielnica indyjska w Singapurze
W świątyni
Dużo obrazków na ścianach
Jedna z największych świątyń
Little India- kolorowe domki
Dzielnica arabska
Ogromny meczet
Singapurski lunch - ryż, warzywa, kurczak
Na targu
Takie widoki
Metro bez kierowcy
Chińska dzielnica
Zawsze dużo ludzi
Sklep z pałeczkami
W świątyni
Ogromne ogrody botaniczne
Najpopularniejsze centrum handlowe z rzeczką w środku
Hotel łódka
Ogrody
Latające dziecko
Ten słynny hotel
Sztuczne drzewa
Widok na miasta
Na górze hotelu - widok na słynny basen
Widok z łódki
Uhh... drogie drinki
Wieczorny pokaz świateł i muzyki
Są i kościoły
Łódkę widać z różnych miejsc
Małe domki i wieżowce
Słynne miejsce w Singapurze
Lew - syrenka
Ostatnia kolacja przed wylotem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz