niedziela, 25 stycznia 2015

Park Narodowy Erawan

Pobudka o 7 żeby na 10 zdarzyć na autobus do parku. Ciągle zapominamy że jest zima i wieczory i poranki są zimne i strasznie nam dowiało jak jechałyśmy tuk tukiem na dworzec. Przez zimno nie mam na myśli 10 stopni ale 20... a 20 stopni w szortach i koszulce na ramiączkach na motorze to zimno. Ale dotarłyśmy I udało nam się złapać rozklekotany i mega nie wygodny autobus który zawiózł nas do wodospadów.

A tam całe rodziny filipińczyków, całe grupy Rosjan i wszyscy wspinają się na 7 piętrowy wodospad. Prawie na każdym piętrze jest naturalny basen ale my idziemy wyżej i wyżej żeby zdobyć szczyt bo tam podobno najpiękniej. I faktycznie pięknie.  Można się kąpać, opalać... Z resztą zdjęcia pokazują najlepiej. 
Droga powrotna nam się niestety nie udała... 2 godziny z wodospadów do miasta a z miasta do Bangkoku zamiast 2 były ponad 4 ...

Jak wróciłam i ktoś pytał jak było to mówiłam ze fajnie ale nie fantastycznie. Most jak most, samo miasteczko Kanchanaburi nic specjalnego a wodospady piękne ale tyle spędziłyśmy czasu w autobusie że masakra....

 7 rano

 Pan ma puchową kurtkę a my spodenki i koszulki na ramiączkach...

 Po drodze mijamy ogromny cmenatrz

 Poranna kawa
 Autobus pierwsza klasa, są wiatraki
 Już w drodze
 Powoli wspinamy się do góry
 7 piętrowy wodospad



 Nie wspinać się, nie pozwolić na pływanie spodni (??), 
spadające kamienie, uwaga na skurcze podczas pływania...
 Nie pisać po kamieniach, mydło i szampon zabronione!
 Publiczne spa


 Jak się można łatwo domyślić ja do tej wody nie wesżłam








 Chyba im brakuje nauczycieli angielskiego
 Sklep? 
 Mali mnisi







 Jesteśmy na szczycie!


1 komentarz:

  1. Az chce sie tam byc! zdecydowanie bedziemy sie tam musieli kiedys wybrac :)

    OdpowiedzUsuń