sobota, 24 stycznia 2015

Most na rzece Kwai

Tytuł posta jak tytuł, jak to mój tata powiedział,  jednego z najlepszych filmów wojennych lat 80-tych. A to dlatego że właśnie tam byłyśmy na weekend.  W miejscowości Kanchanaburi, 2 godziny drogi od Bangkoku. 

Pojechałyśmy z Ola na weekend żeby zobaczyć ten właśnie słynny most którym można się przespacerować chodź jest to dość utrudnione przez niesamowity tłum ludzi który też ma na to ochotę. Można też tym mostem przejechać się pociągiem do oddalonej 1.5 h też słynnej kolei śmierci. Odcinek śmierci jest dość krótki i szczerze aż tak strasznie nie wygląda (po zjeździe drogą śmierci w Boliwii to już nie było takie straszne). A strasznie nie wygląda bo jak się później dowiedziałam nie jest on nazwany odcinkiem śmierci przez to że jest niebezpieczny ale przez to że bardzo dużo ludzi zginęło przy jego budowie. Sam przejazd pociągiem był natomiast dość ciekawy. Piękne widoki na góry,  na rzekę na pola uprawne, niesamowicie niewygodne siedzenia (jechałyśmy oczywiście 3 klasą) i ciekawi ludzie w pociągu. Koło nas siedziała dziwna dziewczyna która kupowała od przechodzących sprzedawców wszystko co się dało i jadła i jadła i jadła....  

Same okolice rzeki są też bardzo ładne,  most sam w sobie nic szczególnego, dopiero po poznaniu historii miejsca i mostu robi się ciekawiej.  W okolicy jest też kilka muzeów i cmentarzy ale to sobie odpuściłyśmy.
Nasz nocleg był dość ekscytujący. Ola od początku opowiadała że zabukowała super miejsce w domku pływający na rzece.  Wow brzmi super! I wygląda pięknie! Ale śpi się tragicznie...  Rzeka jest dość często uczęszczana wiec domek kołysał się przy każdej przepływającej łódce,  poza tym do późnej nocy po rzece pływały jakieś statki imprezowe a że domek był z jakiś pali to wszytko było słychać jakby odbywało się zaraz za ścianą. Jeszcze do tego, koło nas mieszkał pan który wydawał dziwne dźwięki...  A ja jeszcze miałam dodatkowy stres bo wszędzie było pełno jaszczurek więc na pewno jakieś spały też z nami :/ No ale...  Takie może uroki domków na rzece Kwai :)

Okolice raczej mało imprezowe więc szybko poszłyśmy spać bo rano o 8 miałyśmy zaplanowaną dalszą część wycieczki.

 Na stacji
 Most na rzece Kwai
 Słynny most




 Opalamy się
 Widoki z mostu

 Jest i pociąg

 Pierwsza podróż pociągiem w Tajlandii




 Dziwna koleżanka
 Wesoły pan z pączkami


 To ten straszny odcinek..

 Czasami coś wygląda WOW a smakuje.... tak sobie

 Grupa Rosjan i darmowy alkohol
 Żeby mu zimno nie było?

 Limonki
 Pamiątki
 Przekąski



 Że to się jeszcze trzyma...
 Świątynia w jaskini


 Sesja zdjęciowa
 Jest i selfie

 Gdy rodzice ciągle pracują


 Wracamy



 Ostatnie spojrzenie na most
 Nasz hostel :)



 Relax nad rzeką na naszym tarasie
 Pływająca imprezowania
Moje ulubione zwierzątka

2 komentarze:

  1. Albin mi wlasnie powiedzial, ze ta kolej nazywa sie koleja smierci nie dlatego, ze jest niebezpieczna, tylko dlatego, ze jak ja budowano to zgnielo duzo ludzi (skad on w ogole wie takie rzeczy?!) wiec chyba nie bardzo mozna go porownywac do drogi smierci w Boliwii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz też już wiem. Dlatego tam ciekawa jest historia a samo miejsce... jak kto lubi :)

    OdpowiedzUsuń