niedziela, 24 maja 2015

Nowy rok szkolny

W połowie maja rozpoczyna się w Tajlandii nowy rok szkolny (nie ma konkretnej daty, zależy to od dyrektora szkoły, ale około 15 maja)  u nas oficjalnie pierwszym dniem szkoły dla dzieci był poniedziałek 18 maja. Dlaczego oficjalnie i dlaczego dla dzieci? Znowu tajskie różności...

Ja pracę po wakacjach zaczęłam 27 kwietnia w poniedziałek. Wtedy właśnie rozpoczął się w naszej szkole kurs przygotowawczy. Jest to 2 tygodniowy kurs dla dzieci żeby powtórzyły sobie wiedzę z poprzedniej klasy. Kurs jest obowiązkowy (odpłatny oczywiście) i skomplikowany. Skomplikowany dla nauczycieli oczywiście. Prowadzimy już lekcje w swoich klasach które będziemy potem uczyć przez cały rok, ale nie są  to jeszcze normalne lekcje, taki trochę pic na wodę który kończy się niby oceną. Niby mają się uczyć ale ma być luźno, nie można zaczynać nic nowego, mamy niby od samego początku poprowadzić lekcje z klasami których w ogóle nie znamy, nie znamy dzieci, ich poziomu, ich imion (w moim wypadku nie znałam dzieciaków z poprzedniej 2 klasy bo nie miałam z nimi lekcji) więc ogólnie jest jeden wielki burdel który wszyscy udają że kontrolują. Ja w zeszłym roku miałam 3 klasę i w tym roku znowu mam wychowawstwo w 3 klasie, moja sala została totalnie wysprzątana, gołe ściany, puste półki, wszystko zniknęło bo moja tajska wychowawczyni (każda klasa ma 2 wychowawców tajskiego i angielskiego) została przeniesiona do innej klasy więc WSZYSTKO zabrała ze sobą. Tak więc klasa została pusta, wpadło tam 21 nowych dla mnie dzieci i radź sobie Teacher Joanna!

Po takich zwariowanych 2 tygodniach przyszedł czas na tydzień wakacji dla dzieci i tydzień pracy bez dzieci w szkole dla nauczycieli. Dostaliśmy już plany zajęć, wiemy ile i jakie mamy dzieci, więc tym razem ten tydzień siedzenia w szkole zleciał za szybko. Było dużo pracy, udekorować jakoś klasę, przygotować sobie dzienniki obecności, rozplanować lekcje, przygotować jakieś lekcje... oj bardzo szybko zleciało.

A 18 maja dzieci wróciły do szkoły. Tak jak pisałam jestem znowu wychowawcą klasy 3 podstawówki, mam 21 dzieci w tym tylko 6 dziewczynek. Uczę moją klasę angielskiego, przyrody i czegoś typu nasza wiedza o społeczeństwie (śmiesznie bo uczę dzieci jak się kłaniać po tajsku, jakie są tradycje i zwyczaje w Tajlandii... hm..). Poza tym uczę 4 klasę angielskiego (moją byłą klasę) i drugą klasę 3 też angielskiego. Mam 19 godzin w tygodniu (o 3 mniej niż w zeszłym roku ale tu nie płacą za godzinę tylko stawka jest zawsze taka sama, dla mnie lepiej) plus 4 lekcje dodatkowe takie pozalekcyjne plus uczę w piątki znowu nauczycieli tajskich (te lekcje dodatkowe i lekcje z nauczycielami są dodatkowo płatne więc super!). Nie uczę już w tym roku matematyki (na całe szczęście!). I chyba tyle... mam nową tajska wychowawczynię która zna dzieciaki bo uczyła je wcześniej, i mówi po angielsku trochę więcej niż moja poprzednia więc łatwiej mi się z nią dogadać.Ale mówi po angielsku niesamowicie powoli, tak strasznie strasznie powoli że nad każdym słowem myśli 30 sec. Będzie to dla mnie w tym roku niesamowity trening cierpliwości (dobre kontakty z tajskim nauczycielem są bardzo ważne i na pewno mi się opłaci moja cierpliwość).

Moich dzieciaków jeszcze tak dobrze nie znam są to różne mieszanki: angielskie, amerykańskie, koreańskie, malezyjskie, indyjskie, chińskie... Tak sobie grzeczne. Dziewczynki grzeczne tym razem ale 15 chłopców to ciekawa mieszanka. Większość mówi dość dobrze po angielsku, kilku płynnie, lepiej po angielsku niż po tajsku.

A jak wygląda początek roku szkolnego w tajskiej szkole?  Burdel totalny :) Książki jeszcze nie przyszły (tutaj szkoła kupuje książki i zeszyty dla wszystkich dzieci), ksero nie działa, drukarka nie ma koloru, w klasie pierwszej 27 dzieci czyli za dużo więc nie wiadomo czy rozdzielą czy nie rozdzielą, tablice interaktywne miały być już w każdej klasie ale jeszcze nie ma (podobno rok temu też już miały być) i tak no... Trzeba sobie radzić. W piątek na ostatnim zebraniu dyrektor mówi że wie że nie wszystko jeszcze gotowe więc wielkie POWODZENIA dla wszystkich.

Ale przeżyliśmy już pierwszy tydzień i wszyscy żyją póki co;) A wczoraj w sobotę była wywiadówka (tak tak w sobotę  i tak trzeba być i nie nikt nam za to dodatkowo nie płaci) od 9 do 12 trzeba przyjść, ładnie się ubrać i szeroko uśmiechać. Od 9 do 10.30 jest nudne gadanie po tajsku w wielkiej hali dla wszystkich rodziców a potem w klasach. Moich rodziców przyszło 11, trochę się postresowałam ale jakoś poszło. Teraz do połowy października się uczymy z małymi przerwami na jakieś dni wolne których na szczęście jest kilka w tym jakieś długie weekendy.

A tak poza tym wszystkim to póki co podjęłam decyzję że zostaję tu na cały rok szkolny czyli do końca kwietnia 2016. Ale! Decyzję zawsze można zmienić....

 Gra muzyka wzywająca na poranny apel
Modlitwa poranna
 Moje zawsze posprzątane biurko... 
 Klasa 3 ale nie moja 
 Mój ulubiony uczeń ;)
 Nie ma tuszu w drukarce więc trzeba kolorować
 Znowu moje biurko
 Moja klasa, kredki mazaki, zabawki
 Proszę jaką piękną gazetkę strzeliłam!
 Każde dziecko ma półkę na plecak
 Na razie jeszcze ładnie poukładane książki i zeszyty
 Z pomocą dzieci zrobiłam gazetkę o ASEAN
 Nasze miejsce zabaw pośrodku klas
 Pokój nauczycielski dla 1-3

 Uczę w sekcji angielskiej
 Impreza urodzinowa w szkole
 Moja klasa i jedna z mam

Ciężko ich ustawić w spokoju
 Nasza stołówka
 Moja klasa i z tyłu tajska wychowawczyni

 Nasza lekcja - w mojej klasie


 Kolega z pracy i dziewczyny z mojej poprzedniej klasy
 Idę na wywiadówkę
 Pokaz Taekwondo przed rodzicami

Mój plan lekcji



3 komentarze:

  1. Powodzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu ja ciągle czytam twoje wpisy na blogu :) i zawsze czekam na następne :) Powodzenia w nowym roku szkolnym ;) pozdrawiam mama Justyny :) :) :)

    OdpowiedzUsuń