niedziela, 31 lipca 2016

Mini miasteczka w Anglii

W tym roku w Anglii bardzo ciężko i dużo pracowałam (czasami po 15 godzin dziennie) jako Activity Manager. Ciężka praca ale bardzo mi się podobało i w miarę jak przygotowywałam następne tygodnie było już tylko lepiej i luźniej. Początek był najgorszy, wiadomo. Przez to że pracowałam głównie w biurze i na campie to nie miałam zbytnio czasu na wycieczki i zwiedzanie. Przez pierwsze dwa tygodnie w ogóle nigdzie się nie ruszyłam ale potem już udało mi się wyrwać na kilka pół dniowych wycieczek.

Niestety mój camp w tym roku nie był w zbyt ciekawym miejscu. Felsted to maluteńka miejscowość niedaleko Stansted z jednym sklepem, dwoma pubami, jedną pocztą i dwoma kościołami. No i naszą szkołą - ogromną szkołą z internatem która wyglądała jak zamek i miała świetne sportowe zaopatrzenie. 

 Nasz główny budynek
 Boiska do nogi 
 Korty tenisowe 
 Krykiet 
Moje biurko - zawsze pełne papierów
 Plecaki gotowe na wycieczki 
 Czasem trzeba pracować kreatywnie - Harry the cat 
Moja kolekcja 
Nasza tablica
Spakowani po 4 tygodniach

Colchester - najbliższe większe miasto niedaleko Felsted. To tutaj wybrałam się w moim pierwszym dniu wolnym. Podobno jest to najstarsze miasto w Wielkiej Brytanii. Nie jest niesamowicie ciekawe... Ma małe centrum ze sklepami i restauracjami, zamek i.. tyle :) 

Zamek w Colchester 


Ogrody przy zamku

Szał na Harrego Pottera 

W trzecim i czwartym tygodniu campu udało mi się wybrać z dzieciakami na pół dniowe wycieczki. Byliśmy w Ipswich - małe miasteczko portowe gdzie jedną z głównych atrakcji są kolorowe świnie porozstawiane po całym mieście. 

Port w Ipswich 
Kolorowa świnia 


Każda świnia jest inna 
Centrum miasta 

Niektóre są na prawdę dziwne...

Byliśmy w Southend on Sea gdzie pogoda niestety była tragiczna i mimo że nad morzem to o kąpaniu się czy plażowaniu nie było nawet mowy. Miasteczko szczyci się najdłuższym molo na świecie (2158m jak podaje wikipedia) i dość małym ale jednak, wesołym miasteczkiem. Myślę że jak pogoda jest ładna można fajnie spędzić tu czas i zapewne jest pełne turystów. Niestety pogoda w Anglii nie rozpieszcza :) 
Trochę plaży 

'Wyspa przygód'


Ostatnim miejscem gdzie pojechałam to Bury St Edmunds - kolejne małe miasteczko w okolicy z ładnym klasztorem i ogrodami.
Klasztor
Ruiny opactwa

W środku w ławkach wszędzie były takie śmieszne poduszki
Chyba do klękania? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz