sobota, 14 listopada 2015

Słoneczniki i rowery

W ostatni weekend wybrałam się ze znajomymi na jeden dzień(a raczej oni mnie zabrali) do miasteczka jakieś dwie godziny na północ od Bangkoku. Lopburi małe miasteczko samo w sobie nie ma nic takie poza tym że otaczają go pola słonecznikowe których sezon zaczął się właśnie w ten weekend. Niby nic takiego, każdy widział słonecznika. Ale pola słonecznikowe?  Które ciągną się po horyzont? Pięknie! Ja nigdy nic takiego nie widziała! 
Jeden z kolegów robi ładne zdjęcia więc tak ładnie wyglądamy na tle tych słoneczników ;)

Wioska mała i chyba zbyt dużo białych turystów tam nie przyjeżdża bo kilka razy zaczepiono mnie i poproszono o zdjęcie. Hmm taka ze mnie gwiazda!!


W drodze z Ash
Słoneczniki i my!
Sesja



Smutne słoneczniki
Impreza na rozpoczęcie sezonu słonecznikowego








Zabawa z cieniami 


Kiedyś już pisałam że jechałam na rowery na wyspę w Bangkoku. No więc takie wyspy są dwie jedna dość blisko i większa na której byłam kiedyś i mała na północy dość daleko ale łatwo można się dostać łódką - Koh Kret. Tak więc po prawie godzinie na dużej łódce, i 15 minutach na malutkiej łódce która w każdym momencie mogła się wywrócić i zafundować tam kąpiel w tej jakże czystej rzece, dotarliśmy na małą wysepkę gdzie nawet nie ma samochodów. Ludzie poruszają się tylko rowerami i motorami, mało tam restauracji i nawet nie ma normalnego sklepu. Za to jest market. Jak wszędzie. Trochę długo zajęło nam dostanie się tam, a wyspa jest dość mała i okrążyliśmy ją w prawie godzinę ale w sumie to i  tak dzień na świeżym powietrzu poza miastem.  


Płyniemy łodką
Krańce Bangkoku

Jakaś impreza się tam odbywała
Już na wyspie, pedałujemy

Przystanek na zakupy

Zielono wszędzie 





Czy ta woda na pewno do kąpania? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz